Publish.MinistryOfInternet.eu

Reader

Read the latest public posts from Publish.MinistryOfInternet.eu.

from W nieskończoności skryta...

O słowach, które ranią...

Gdy dwa lata temu sięgałam po pierwsze książki dotyczące spektrum autyzmu, skupiałam się bardziej na poszukiwaniu czegokolwiek, co pomogłoby mi przetrwać kryzys i utrzymać się na studiach. Chłonęłam wiedzę na temat tego, jak autystycy reagują na wszystko, jak postrzegają świat, jak funkcjonują i jak bardzo różni się to od funkcjonowania „normalnych” ludzi. Jednocześnie czułam wręcz przerażenie tym, jak bardzo wszystko do mnie pasuje. Czasami gdzieś natknęłam się na żale osób w spektrum na to, jak reaguje ich otoczenie, gdy osoby te informują o swoim spektrum. W internecie można znaleźć nawet listy, czego nie powinno się mówić autystykom, bo to po prostu boli. Na początku nie bardzo to do mnie docierało, nie potrafiłam zrozumieć jak z pozoru niewinne słowa mogą boleć. Nie potrafiłam, bo się z tym nie spotkałam. Bo na moim wydziale nie było takich reakcji, a tylko tam na początku, mówiłam o swoich podejrzeniach. Gdy pojawił się kryzys i w końcu powiedziałam o swoich problemach pierwszemu wykładowcy wysyłając do niego emaila, odpowiedź dostałam w ciągu godziny, bardzo wspierającą, zachęcającą bym wróciła na zajęcia. Nie spodziewałam się tak pozytywnej reakcji. Ogólnie na moim wydziale nie spotkałam się z ani jedną reakcją, na jakie żaliły się osoby w spektrum w czytanych przeze mnie książkach i artykułach. Miałam po prostu szczęście. Ból reakcji poczułam, gdy wyszłam z informacją poza wydział, do ludzi znanych mi już wcześniej, do znajomych i przyjaciół, do dalszej rodziny. Czyli do ludzi, których znałam od lat i które znały mnie od lat. Na pierwszą osobę, której się ujawniłam, wybrałam wg mnie najbardziej empatyczną osobę spośród moich znajomych. Nigdy nie widziałam, by ta osoba choćby w minimalnym stopniu zachowała się niewłaściwie wobec kogokolwiek, zawsze wspierająca, unikająca konfliktów, łagodząca wszystkie spory dookoła. Więc powiedziałam. I zobaczyłam zaskoczenie i usłyszałam „naprawdę? ale przecież sobie dobrze radzisz”. Niby nie ma tam niczego złego, a jednak to zaskoczenie i niedowierzanie zabolało, i to bardzo. Bo to niedowierzanie sugerowało, że ja sobie wszystko wymyśliłam, jakby nie istniało to, co czuję, moje problemy o których chcę powiedzieć. A potem kolejna osoba i kolejna reakcja, i kolejna... I mimo że tych ludzi i ich reakcji było już wiele, to za każdym razem bolą. Tak samo jak tym pierwszym razem. Ból związany z reakcją otoczenia nie dotyczy tylko spektrum autyzmu, to też reakcja na moje ADHD, a ściślej podtyp ADD. Ostatnio przekonałam się o tym w moje urodziny gdy zadzwoniła do mnie kuzynka i po raz pierwszy powiedziałam komuś z dalszej rodziny. Wcześniej wiedziała tylko najbliższa rodzina. Moja mama ukrywała moje spektrum przed wszystkimi i nie chciała bym komukolwiek o tym mówiła. Ale w grudniu ona odeszła. Więc ostatnio, właśnie w urodziny, gdy ta kuzynka zadzwoniła z życzeniami, powiedziałam jej prawdę o sobie. Praktycznie całe dzieciństwo, każde wakacje spędzałyśmy razem więc znamy się bardzo dobrze, no i tylko ona z dalszej rodziny do mnie dzwoni z życzeniami. Reakcja? „Ej, nie żartuj! Ty ADHD? Taka oaza spokoju? Żarty sobie robisz...”. A potem poleciał cały festiwal bólu, bo przecież „wszyscy mają problem z czymśtam, bo przecież wszystkim ciężko, wszyscy cośtam i cośtam, no i ja też czegoś tam nie lubię” itp itd. Pocieszające jest tylko to, że na takie osoby jak moja kuzynka nie trafiam zbyt często.

Tu na szybko zebranych z internetów kilka takich sprawiających ból tekstów: Nie wyglądasz na kogoś w spektrum – tak szczerze mówiąc to wyglądam, ale zwykły ludzik nie jest w stanie tego zauważyć bo nie ma zielonego pojęcia o tym, czym jest spektrum :) Skoro masz autyzm, to pewnie jesteś geniuszem – no właśnie, geniuszem, dlatego tego nie słyszałam, bo geniusz zarezerwowany jest jak wiadomo dla płci niepięknej ;) Nie przesadzaj – zawsze przesadzam, ze wszystkim, wg wszystkich... Przestań wymyślać – ech, tego to nawet nie wiem jak skomentować... Kiedyś to nie było autyzmu i każdy jakoś żył – autyzm był, tylko zwykli ludzie nie mieli o tym pojęcia... Ale przecież wydajesz się normalny – no tak, wydaję się, z naciskiem na „wydaję się”, bo dziwnym zbiegiem okoliczności godzinę później słyszę czy nie mogłabyś chociaż przez 5 minut zachowywać się normalnie... To tylko wymówka do bycia niegrzecznym – o tak, bo ja o niczym innym nie marzę, tylko o tym by być niegrzeczną, zawsze i wszędzie :P Czyli nie czujesz emocji? Więc nie masz empatii? – nie potrafię prawidłowo rozpoznać emocji, nie potrafię okazać empatii – ale w środku wszystko jest, a emocje to mnie wręcz rozwalają... Trochę tu sobie śmieszkuję, ale to taki śmiech jak poczucie humoru osób ukrywających swoją depresję.

Na koniec zostawię jedno, które boli mnie szczególnie czyli „wszyscy jesteśmy trochę w spektrum”. Nie, nie wszyscy! Twierdzenie, że wszyscy są trochę w spektrum, jest tak absurdalne, że za każdym razem jak to słyszę to opadają mi i ręce i cycki i wszystko. I nie potrafię w żaden sposób zareagować. To ostatnie często pojawia się w połączeniu z twierdzeniem, że kiedyś nie było autyzmu, też totalnym absurdem.

No i najważniejsza rzecz o której zapomniałam – zawsze najbardziej boli, gdy słyszy się tego typu rzeczy od bliskiej osoby.

O tym dlaczego nie wszyscy są w spektrum, nawet tylko trochę, może kiedyś napiszę, ale już nie dziś. Na dziś to już dla mnie zbyt wiele emocji...

 
Czytaj dalej...

from Goblinkindergarten

Der sechsseitige Gefahrenwürfel sorgt für Bedrohungen und verwaltet Ressourcen wie Licht, Rationen und Zeit. Er ist eine Spielmechanik, die den Spielfluss vorwärtstreibt und sicherstellt, dass auf Entscheidungen Konsequenzen folgen, während der Schreibaufwand niedrig gehalten wird.

Lass zum Beginn einer Runde einen Gefahrenwürfel werfen. Während einer Runde können Spieler*innen eine volle Aktion ausführen. Die allgemeine Belegung des Gefahrenwürfels ist:

1 2 3 4 5 6
Rückschlag Erschöpfung Verbrauch lokale Veränderung Wahrnehmung Vorteil

Gefahrenwürfel Interpretationen

W6 Ergebnis Interpretation
Zuflucht (Siedlung/ Stadt)
1 Rückschlag Begegnung (regionale Tabelle) oder Unglück (siehe unten)
2 Erschöpfung Mangel (1 Medizin, 2-3 Dürre, 4-5 Hungersnot, 6 Vertrauen)
3 Verbrauch Verbrauche einen oder mehr Zustände der Zuflucht
4 lokale Veränderung Jahreszeit schreitet voran
5 Wahrnehmung Vorahnung auf kommende Katastrophe
6 Vorteil Volle Erholung
Wildnis
1 Rückschlag Begegnung (regionale Tabelle) oder Straßen/Brückensperrung
2 Erschöpfung Rast und Verbrauch einer Ration p.P oder 1 TP Schaden
3 Verbrauch Wildnisresource wird verbraucht (z.B. Nahrung verfällt, Orientierung geht verloren)
4 lokale Veränderung Wetterumschwung
5 Wahrnehmung Spur oder Hinweis auf die nächste Begegnung
6 Vorteil freie Runde
Dungeon
1 Rückschlag Begegnung (Zonentabelle)
2 Erschöpfung Rast und Verbrauch einer Ration p.P oder 1 TP Schaden
3 Verbrauch Dungeonresource wird verbraucht (Licht, Orientierung)
4 lokale Veränderung Dungeon verändert sich (oder sonstige lokale Veränderung)
5 Wahrnehmung Spur oder Hinweis auf die nächste Begegnung
6 Vorteil freie Runde
Kampf
1 Rückschlag Gegner sind zuerst dran oder zusätzliche Begegnung
2 Erschöpfung 1 TP Schaden, wenn im Nahkampf
3 Verbrauch Kampfzustände werden entfernt (Licht, Brennen, usw.)
4 lokale Veränderung Veränderung des Kampfplatzes (oder sonstige lokale Veränderung)
5 Wahrnehmung Spur oder Hinweis auf die nächste Begegnung
6 Vorteil freie Runde
  • Katastrophen: (1W6): 1 Invasion, 2 Aufstand, 3 Feuer, 4 Erdbeben, 5 Überschwemmung, 6 Asteroideneinschlag
  • lokale Veränderungen im Dungeon (1W6): 1 Hindernis, 2-3 Tür öffnen/verschließen, 4-5 Wassereinbruch/-umleitung, 6 Geheimnis offenbaren
  • Benutze deinen gesunden Menschenverstand: ignoriere Ergebnisse, die keinen Sinn ergeben
  • Zeit sollte abstrakt bleiben: zu sehr ins Detail zu gehen ist die Mühe nicht Wert

Runden und Zustände

Runden bilden Aktionen ab, die im gegenwärtigen Kontext relevant sind, wie einen schier endlosen Sumpf zu erkunden. Zustände sind anhaltende Einflüsse oder Aspekte, wie die Erschöpfung von Abenteurer*innen. Zustände können Gebiete, Gruppen oder Individuen betreffen. Wie streng Zustände nachverfolgt werden, ist eine Frage des Stils. Token können dabei helfen. Die folgenden Listen von Runden sind als Vorschlag gedacht und erheben keinen Anspruch auf Vollständigkeit. Improvisiere weitere, die du für passend hälst.

Zufluchtsrunden bilden mehrere Tage oder Wochen ab, die zur Rast und Erholung genutzt werden.

  • freie Zufluchtsrunden: Stufenaufstieg, Zaubervorbereitung, Erholung, Rekrutierung, Vorräte aufstocken
  • volle Zufluchtsrunden: Herstellung, Ausrüstung, Schreibarbeiten, Nachforschungen
  • Zufluchtszustände: Fluch, Hungersnot, Seuche, Mangel, Belagerung, Winter

Wildnisrunden bilden die Zeit ab, die für das Reisen und Lagern aufgewendet wird, ca. ein Tag und Nacht pro Runde. Um eine Wildnisrunde abzuschließen, muss eine Ration verbraucht oder Erschöpfung* in Kauf genommen werden, zusätzlich zum Werfen eines Gefahrenwürfels.

Wenn Charaktere zu Beginn einer Wildnisrunde bereits erschöpft sind, erhalten sie eine geringe Verletzung (1 TP). Bestimme zufällig, ob Rückschläge tagsüber oder nachts passieren.

  • freie Wildnisrunde: ein Meilenstein oder markantes Landschaftsmerkmal wird entdeckt, die Umgebung kann erforscht werden
  • volle Wildnisrunde: Reise in angrenzendes Gebiet, Suche, Erkundung, Jagen, Spurenlesen
  • Wildniszustände: erschöpft, verirrt

Verirrt: Ein Weiterkommen ist nicht mehr möglich. Es muss ein Meilenstein oder anderes Landschaftsmerkmal erfolgreich gesucht werden, um den Zustand zu beseitigen.

Dungeonrunden bilden die Erforschung eines Bauwerks ab und sind zwischen mehreren zehn Minuten bis mehren Stunden lang, was eine sorgfältige und vorsichtige Erforschung eines feindseligen Ortes abbildet.

  • freie Dungeonrunde: unter einen Teppich schauen, eine unverschlossene Tür öffnen, einen Hebel bedienen
  • volle Dungeonrunde: klettern, eine Tür aufbrechen, in das nächste Gebiet vorrücken, ein Schloss knacken, suchen
  • Dungeonzustände: Kerzenlicht, Fackellicht, Belastung

Kampfrunden bilden taktische Aktionen ab, die nur Sekunden bis Minuten dauern

  • freie Kampfrunde: Kommandos geben, Gegenstand fallen lassen
  • volle Kampfrunde: schießen, Zauber sprechen, zuschlagen, werfen, zurückziehen
  • Kampfzustände: brennend, verteidigt, festgehalten, niedergeschlagen

Notizen und Weiterführendes

  • Für Belastung kann ein slotbasiertes Inventar genutzt werden, z.B. ein Gegenstand für jeden Stärkepunkt.
  • Lokale Veränderung lassen sich am besten realisieren, wenn Aspekte entworfen werden, die zwischen verschiedenen Zuständen wechseln können (Anm. d. Ü.: Jahreszeiten, Wechsel von Sommer zu Herbst)
  • Gefahrenwürfel für Kampfrunden können Initiative ersetzen

2012-09-16 http://www.necropraxis.com/2012/09/16/abstracting-missiles/
2013-04-10 http://www.necropraxis.com/2013/04/10/solipsistic-hexes/
2014-02-03 http://www.necropraxis.com/2014/02/03/overloading-the-encounter-die/
2014-05-22 http://www.necropraxis.com/2014/05/22/proceduralism/
2014-12-23 http://www.necropraxis.com/2014/12/23/hazard-system-v0-2/
2015-02-09 http://dungeonofsigns.blogspot.com/2015/02/luceat-lux-vestra-making-light.html
2016-07-22 http://www.necropraxis.com/2016/07/22/tactical-hazard-die/
2016-09-19 http://www.necropraxis.com/2016/09/19/let-it-ride-or-push-your-luck/
2017-06-11 http://www.paperspencils.com/2017/06/11/the-haven-turn/

Released under the Creative Commons Attribution 3.0 Unported license. Typeset using Pandoc and LaTeX .

Attribution: Necropraxis Productions Hazard System v0.3 (2017) http://www.necropraxis.com/hazard-system/

 
Read more...

from W nieskończoności skryta...

dlaczego... czyli jestem jaka jestem

dlaczego nie mogę po prostu być sobą czy muszę zawsze być taka jak Ty czy muszę śmiać się z tych samych żartów czy muszę humor mieć taki jak Ty dlaczego nie mogę po prostu być sobą dlaczego sobą nie możesz być Ty

 
Czytaj dalej...

from W nieskończoności skryta...

19.03.2025

Taki trochę roboczy wpis (głośno myślę), bo coraz bardziej zaśmiecam to miejsce takimi krótkimi formami, których w ogóle nie miało tu być. Nigdy wcześniej w mojej głowie takowe formy nie pojawiały się. Nie pojawiała się też myśl, żeby takie coś tworzyć. Jeszcze do niedawna pisałam tylko pamiętniki. bezsilność przepisałam tutaj tylko dlatego, że usunęłam swoje socjalmediowe konto i chciałam, żeby gdzieś został po tym ślad, bo nigdy wcześniej czegoś podobnego nie napisałam. Pierwotnie bezsilność pojawiła się właśnie na moich socjalmediach, 8 sierpnia, jako... no właśnie, w zasadzie nie wiem jako co... Chyba wiadomo w jakim byłam stanie i chyba nie dziwi, że tydzień później usunęłam swoje smkowe konto. Później tam wróciłam, jak rzadko kiedy, ale teraz nie o tym, to inna bajka...

A wracając do tematu, to miało być jednorazowe tylko, bo wydarzyło się raz. A teraz zdarza się tego więcej... i nie wiem co mam z tym robić. Wczoraj wieczorem znowu się coś do głowy przypałętało i nie chciało odejść, więc znowu coś jest. No i właśnie, gdzie by to wrzucić, bo tutaj to chyba nie jest miejsce, tu miało być o czymś innym. Chociaż w zasadzie to nie jest o czymś innym, to nadal o tym samym, o mnie, ale inaczej. Taka migawka emocji i myśli, jak utrwalona na fotografii chwila...

To co już tu jest, te krótkie wpisy, to już tu zostanie, ale myślę, gdzie by tu jednak wyemigrować z tym, co się jeszcze może pojawić. I znając siebie, jak znajdę już miejsce, jakieś rozwiązanie, i tam wszystko przepiszę i dodam to jedno nowe, to w mojej głowie nastąpi cisza... i skończą się migawki, jak kończy się klisza (błona) fotograficzna w aparacie...

 
Czytaj dalej...

from Goblinkindergarten

Schurk*innen oder Dieb*innen, sind wohl die DND Klasse, die im Laufe der Jahre, die meisten Änderungen durchgemacht hat. Angefangen beim Namen.

Der “Dieb” in B/X, Retroklonen und vielen OSR Systemen ist eine hoch spezialisierte Klasse, die definiert ist durch ihre Fertigkeiten. Damals die einzige Klasse, die überhaupt spezielle Fertigkeiten hatte, nämlich Schlösser Öffnen, Fallen Entfernen, Taschendiebstahl, Schleichen, Fassadenklettern, Verstecken und Lauschen.

Dieb*innen waren keine der originalen Klassen aus ODND, sondern kam erst mit der Greyhawk Erweiterung. Für die “Erfindung” der Klasse gilt es Darrold Wagner und Gary Schwitzer zu danken, welche diesen Dank von Gary Gygax leider nie erfahren haben. Mehr zur Geschichte der Diebesklasse ist in diesem sehr informativen Video zu finden.

Diese Dieb*in der Originalen bis zur B/X-Version war gut dafür geeignet, um, nun ja, eine*n Dieb*in zu spielen. Weder war sie sehr kampftauglich, ausgestattet mit denselben oder nur etwas besseren Trefferwürfeln im Vergleich zu Magier*innen, noch konnte sie zaubern (bis es möglich wurde, Zauber von Schriftrollen zu wirken).

Mit dem Fortschreiten der Versionen kam den Dieb*innen weitere Rollen hinzu. Sie blieben weiterhin Spezialist*innen für besondere Aufgaben, auch wenn diese nicht unbedingt immer etwas mit langfingerigem Handwerk zu tun hatten. Weiterhin wurde die Rolle im Kampf verstärkt, mit Fokus auf hinterhältige Angriffe und leichte Waffen. Damit kam auch die Namensänderung, erst als Unterklasse des Rogue oder Schurken, später die Änderung Klassenbezeichnung an sich.

Der “Schurke” aus 5e ist in erster Line ein “Damage Dealer”, wenn man diesen Begriff aus Computerrollenspielen heranziehen will. Ähnlich den Magier*innen hält er wenig aus (wenn auch wesentlich mehr als diese oder der Dieb*innen in ODND), kann aber potenziell einen hohen Schaden anrichten. Klassische Diebesfähigkeiten sind eher nebensächlich.

Soviel zum Dieb*in/Schurk*in in DND. Was macht nun Beyond the Wall anders?

Im Gegensatz zu anderen Retroklonen/ OSR-Systemen, haben sich die Macher*innen von Beyond the Wall nicht dazu entschieden, einfach die ODND oder B/X Diebesklasse zu kopieren. Sie haben Schurk*innen als eigenständige Klasse eingeführt, ohne sie zu einer Kampfmaschine àla 5e zu machen.

Als Hommage an die Oldschool-Dieb*innen, leveln auch die BtW-Schurk*innen schneller als alle anderen Klassen, haben die besten Rettungswürfe und die höchste Initiative. In Anlehnung an 5e besitzen sie allerdings keine festgelegte Fertigkeitsliste (wobei sie mehr Fertigkeiten als andere Klassen erhalten) und sind mittelprächtig, was die Trefferpunkte angeht. Außerdem erhalten sie mehr Schicksalspunkte (die Metawährung oder Gummipunkte in BtW), um sich und andere vor dem Tod zu retten oder Proben neu zu würfeln.

Ist es also einfach ein Mix? Eindeutiges Jein. Von allen drei Klassen sind die Schurk*innen in BtW nichts Besonderes. Ja, sie haben mehr Fertigkeiten, aber die haben die anderen Klassen auch. Sie haben einen mittleren Trefferwürfel, können nicht zaubern und haben auch keine speziellen Fähigkeiten, die ihnen ansonsten im Kampf zum Vorteil gereichen (kein backstab). Das klingt jetzt natürlich sehr negativ. Was können die Schurk*innen jetzt eigentlich?

Antwort: Alles. Erdenklich. Andere.

Schurk*innen in BtW sind mehr eine Charakterschablone, mit der sich jegliche Art von Charakter*innen abbilden lässt, der kein*e strikte*r Zauberwirker*in oder Kämpfer*in ist. Das zeigt sich auch in den Charakterbüchern. Klar gibt es die klassischen Dieb*innen, aber auch Waldläufer*inne, Schausteller*innen und natürlich die Bindestrichcharaktere. Denkbar wären auch ein Gelehrte, Gaukler*innen, Schwindler*innen, Falschspieler*innen, Erfinder*innen, Geschäftsleute und viele mehr.

Beyond the Wall hat es geschafft Schuk¸*innen von seiner ursprünglichen Rolle, als Dieb, zu trennen, ohne ihn in eine neue zu pressen. Er ist eine flexible Charaktersandbox für Spielende, um sich kreativ auszutoben.

Der*die klassische Dieb*in war schon immer meine Lieblingsklasse, ob in Computer- oder Rollenspielen. Aber der*die BtW-Schurk*in hat hohes Potenzial ihnen den Rang abzulaufen.

 
Weiterlesen...

from Aus Hypergrid und Umgebung

Seit gestern nacht ist das OSgrid offline. Und es wird auf unbestimmte Zeit offline bleiben. Mit etwas Verspätung hat das OSgrid die offizielle Verlautbarung nun auch ins offizielle Blog gestellt. Wie könnte es anders sein – der Grund ist immer noch der malade Asset-Server.

Im OSgrid dampft die Kacke ja schon länger, was den Asset-Server angeht. In den letzten Jahren hat es mehrere Versuche gegeben, das Problem zu beheben. Umzug auf stärkere Hardware. Andere Organisation. Danach kamen verschiedene Versuche, den Asset-Server irgendwie zu reparieren oder zu optimieren. Jeweils, um mehr Leistung rauszukitzeln. Brachte alles nichts.

Im Gegenteil: Mit jedem Umzug gingen Assets kaputt. Immer wieder hieß es: „Ja, die nächsten Monate müßt ihr damit leben, daß Assets nicht zur Verfügung stehen werden. Das ist ein Nebeneffekt. Aber danach wird alles tutti sein.“ Ein „danach“ gab es aber nie, denn jede Maßnahme endete mit mehr dauerhaft kaputten Assets.

Anfang Februar war dann klar: Was dem Asset-Server zu schaffen macht, sind die Unmengen an Assets, die sich seit 2007 angesammelt haben. Zum einen, so schätzten die Admins, werden mindestens 60% davon eh nicht mehr gebraucht. Zum anderen waren nicht wenige Assets eh kaputt. Und an genau diesen kaputten Assets blieb der seit Monaten laufende Reparaturprozeß ständig hängen, so daß er noch Jahre hätte laufen müssen, obwohl er eigentlich bald hätte durch sein müssen.

Das, so stellte sich heraus, ließ sich realistischerweise nur auf eine Art lösen: indem der Asset-Server einmal komplett leergeräumt und anschließend von den aktiven Nutzern wieder per IARs und OARs befüllt wird. Zum Putzen sollte das OSgrid etwa eine Woche offline bleiben. Die Gridbewohner sollten also zum einen ihre – ohnehin samt und sonders extern angehängten – Sims als OARs und zum anderen ihre Inventare als IARs sichern. Wer kein Land hat, konnte auf mindestens einer speziell dafür vorgesehenen Sim, die täglich gesichert wurde, Boxen aufstellen mit Sachen, die erhalten bleiben sollten.

Erst hatten die Leute etwa vier Wochen Zeit. Dann stoppte man die Ankündigung, um die Maßnahme noch einmal zu überdenken. Dann nahm man den Stop zurück und gab den Leuten sechs Wochen.

Von da an ging es mit dem OSgrid noch schneller bergab. Ich weiß nicht, ob es daran lag, daß etliche Nutzer sich gleichzeitig komplette Inventare mit zigtausend Objekten drin – von denen wahrscheinlich etliche oder gar alle wiederbeschaffbar wären und der Rest zur Not zu einem Avatar in einem anderen Grid ausgelagert werden könnte – als IARs rausschreiben wollten.

Jedenfalls luden Objekte und Texturen im OSgrid auf einmal fürchterlich langsam. Noch dazu stürzte das OSgrid auf einmal praktisch täglich ab. Und nach jedem Crash und Neustart waren mehr Assets kaputt. So manch ein IAR-Export lief nicht mal komplett durch, bevor das Grid wieder abstürzte und wieder mehr Assets kaputtmachte. Im Grunde waren alle Versuche, Content aus dem OSgrid zu sichern, zunehmend zwecklos, weil der Content mit großer Wahrscheinlichkeit eh im Eimer war.

Mir selbst war es kürzlich passiert, daß ich beim Login feststellte, daß alles, was an meinen OSgrid-Jupiter angehängt war, nicht mehr funktionierte. Alles. Den Body konnte ich aus einer Box holen, in der er noch intakt war. Aber die Haare waren eingestellt, die konnte ich nicht einfach aus einer Box holen. Und die Brille war nicht nur eingestellt, sondern modifiziert. Die mußte ein anderer Jupiter aus dem Hypergrid vorbeibringen.

Am vorgestrigen Montag war ein Punkt erreicht, wo selbst IARs, die die Admins exportierten, so kaputt waren, daß sie unbrauchbar waren. Das ganze OSgrid war im Grunde derartig instabil geworden, daß sie keine andere Wahl hatten, als das Grid von jetzt auf gleich offline zu nehmen.

Jetzt sind noch aufwendigere Sanierungsmaßnahmen anberaumt worden. Der Asset-Server wird früher oder später wahrscheinlich sowieso geputzt werden. Aber die Admins planen jetzt wohl auch einen aufwendigen Totalumbau des Asset-Server, um ihn zuverlässiger zu bekommen. Was genau sie da vorhaben, geht aus der Ankündigung nicht so wirklich hervor.

Auf jeden Fall ist wohl mit einer Auszeit von dem einen oder anderen Monat zu rechnen.

Wer sich jetzt ärgert, keine Sicherungen nach der Ankündigung gemacht zu haben: Mal ehrlich – je später ihr die gemacht hättet, desto kaputter wären die jetzt. Idealerweise solltet ihr ein ganzes Sortiment an noch älteren Sicherungen haben aus Zeiten, als noch nicht soviel im OSgrid kaputt war.

Und die beste Sicherung ist immer noch, seine Sachen nicht nur bei einem einzigen Avatar in einem einzigen Grid im Inventar zu haben.

#OpenSim #News

 
Read more...

from Explorations of probabilistic thinking

There are many compelling theoretical reasons why Bayesian statistical methodology is superior to classical, “frequentist” methods. Under weak conditions, Bayesian estimates are “admissible”, to use a specialized decision-theoretic term. Bayesian methods base inference only on the data actually observed, rather than on the probability of data you might otherwise have seen, but didn’t (the basis for p-values). This makes the study designer’s intentions critical for calculating a p-value, which can lead to all manner of absurdities.

This begs the question: what are aspects of a problem that make a Bayesian approach well-suited for it? And what is it about the Bayesian approach that makes it so? And–most challenging–can I make an argument that a non-statistician would find useful?

I need to give a little technical background, and then I’ll offer an example.

Meet the likelihood function

We observe a data-generating process governed by unknown parameters collectively named $\theta$. We refer to the data collectively as $x$.

  • If we are considering data that we might get in the future from a process governed by particular values of $\theta$, we are applying probability. We think about probability distributions, cumulative distribution functions, densities, etc.
  • On the other hand, if we have already observed data $x$ and we are now wondering what we can learn about parameters $\theta$, we are in the statistical estimation and inference world.
    • Here’s a very powerful concept: imagine writing down a mathematical expression for observed data $x$ given parameters $\theta$. This is based on prospective thinking. However, if we then consider $x$ to be fixed, we have a function of variable $\theta$. This is the “likelihood function”.
      • If observations are independent, this function is a product of each individual observation’s likelihood.
      • Applying the logarithm turns multiplication into addition, so the product of contributions becomes a sum of contributions to the “log-likelihood” function.
    • If $\theta$ are continuous, the (log-) likelihood function is a curve or surface over all possible $\theta$ values, some getting a higher likelihood than others. We think of this as the vehicle by which data argue for certain $\theta$ values over others.

If likelihood weights $\theta$ values as more or less consistent with observed data, then finding the value that maximizes the likelihood could be a good statistical estimate. And it usually is: this is the maximum likelihood estimate (MLE); this approach has been massively successful.

You might also ask whether there are other $\theta$ values that give likelihood close to the maximum. Is the likelihood surface unimodal? If so, how quickly do values drop off as we move away from the maximizing point? This provides information about the precision of the estimate.

In fact, you could imagine developing an entire framework for assessing evidence and making estimates using only likelihood and eschewing p-values. Indeed, Richard Royall has done just this.

Like Royall’s construction, Bayesian methodology also builds an entire inference framework on likelihood, but with an additional ingredient: a “prior” probability distribution reflecting the state of knowledge about $\theta$ prior to seeing the recent data. This is not a sampling-based probability, or rate; it is probability representing subjective belief.

Note that we have two objects that span the space of all possible $\theta$ values and provide a weighting of such values: the prior and the likelihood. The Bayesian approach proceeds by taking the product of the two and finding a denominator that makes the product a proper probability distribution, the “posterior” distribution.

There is another very interesting wrinkle: for a given value of $\theta$, we have a sampling probability distribution for future $x$. Now we have a weighting over all possible $\theta$, in light of past data $x$. We can develop a “predictive” distribution for future data, based on past data, by doing the following:

  1. Generate random sampling draws of $\theta$ values from the posterior distribution;
  2. Given the $\theta$ values, generate random draws of $x$ values.

What makes the Bayesian approach work well?

What features of Bayesian methodology make it work well, and for what sort of problems? In my experience, they are these:

  • Bayesian estimates (and inference) are stable and usually well-behaved in situations where frequentist estimates are not.
    • This is due to “shrinkage” estimation which generally helps more than it hurts.
  • Inference in complicated scenarios is usually not hard. This is especially valuable when there are many parameters, and we’re entertaining hypotheses about relationships among them. Practically, most Bayesian applications nowadays wind up with samples from the joint posterior distribution, and complicated assessments become a matter of counting, or density estimation. – The predictive distribution is powerful for prospective thinking; the frequentist world has nothing quite like it, though it tries.
    • An specification interval or normal range based on a Bayesian predictive distribution is more reasonable and intuitively appealing than a tolerance interval–but that’s a topic for another day.

A note on stability: While maximum likelihood estimation usually works well, it can exhibit a “gullible” quality with sparse data or small data sets. Take a pathological example: estimate a binomial rate ($p$) based on only one observed data point $x$; suppose the observed $x$ is a success. No reasonable person would give creedence to a parameter estimate based on only one observation, but the MLE mathematically exists, and its value is 1.0.

A Bayesian posterior mean also exists, and depends on the prior distribution; if we adopt a uniform distribution from zero to 1.0–intuitively appealing, and also analytically tractable–we find that the posterior distribution has the Beta(2, 1) distribution. This distribution has mean 2/3.

We still shouldn’t give much creedence to this value, but note that the methodology is “hedging”, pulling the estimate towards the prior mean, 0.5. We refer to this as “shrinkage”, and it is inherent in calculating a weighted average over all possible values of $\theta$ rather than finding a single maximizing value.

As more data accumulates, the likelihood grows sharper, and the shrinkage decreases. For instance, based on the posterior distribution, the interval that splits 5% of posterior probability in an upper and lower tail (and is therefore like a confidence interval) ranges from 0.158 to 0.987. If we don’t require equal probabilities in the tails, the narrowest interval containing 95% ranges from 0.224 to 1.0. Either way, an appropriately wide range of plausible values.

Furthermore, we can structure how the shrinkage happens, if not its amount. Do we shrink towards zero a null value, such as zero (for model coefficients) or 0.5 (for probabilities)? If we have multiple parameters, do they all shrink towards a null value, or towards a central value that is not determined a priori? The latter can be accomplished with a hierarchical prior, where parameters of the prior distribution are drawn from a “parent” distribution.

An example

Years ago I was pulled into a project to develop QC specifications for batches of incoming material. Since the project was new, there were not many batches available, fewer than 20. Moreover, the manufacturer had changed their process midway through the project, and it was not known whether this change had influenced the subsequent batches. We needed specifications on roughly 20 metrics, so we needed to have an analytical process that was widely applicable.

For each metric, we have a mean $\mu$2 pertaining to batches after the change, and $\mu$1 pertaining to before the change. Naturally, for projecting into the future, we’re interested in $\mu$2. It’s possible that $\mu$2 = $\mu$1. Similarly, we have $\sigma$2 and $\sigma$1, and it’s possible that $\sigma$2 = $\sigma$1. We deemed it unlikely that variance would change appreciably, and elected to assume a constant $\sigma$ barring strong evidence to the contrary, although we could have set up a shrinkage framework for two variances. In either case, the pre-change batches provide useful information about variability, and so are not discarded.

Note that if we elected to allow different variances, the frequentist would probably cast out the pre-change data as irrelevant to predicting future data, leaving a painfully small data set with which to set important specifications. A Bayesian can adopt a hierarchical prior in which the twgo variances are shrunk towards a common value, by a degree that is determined in light of the observed data. This isn’t entirely fair to frequentists; it is possible to contrive some sort of shrinkage estimation without using Bayesian methods. But determining the degree of shrinkage–and rationalizing that choice–remains a weak link.

I set up a Bayesian ANOVA framework with common variance but a hierarchical prior on the means, to allow the pre-change mean to differ from the post-change mean by degree determined by the data. I then drew samples from the predictive distribution for the post-change group, and calculated quantiles from this sample.

A few comments:

  • By allowing means to differ, I added a parameter.
    • For a frequentist, this would mean adding another degree of freedom to a search process, potentially increasing gullibility and raising the possibility of overfitting.
      • It also requires a more complex workflow: one must decide whether $\mu$2 = $\mu$1, then act accordingly. The statistical reliability of the result is now a bit compromised because the final inference doesn’t comprehend the decision-making.
    • Because the Bayesian estimate is a weighted average over all possible parameter values, the consequence of a more-complex model is not overfitting but rather a more diffuse posterior distribution with increased shrinkage of parameter estimates. We don’t get something for nothing, but with very small data sets, Bayesian estimates “fail safer” than frequentist methods.
      • I’ve seen researchers fit single-hidden-layer neural nets in a Bayesian framework, and not carry out the cross-validation that is de rigueur for standard machine learning. If you’re an analyst, let that sink in. Bayesian neural nets do not smoothing parameters to be carefully optimized, and they do not overfit, even with many (or too many) parameters.
  • The case above, involving a production change which may or may not induce process change, is an example of ancillary factors complicating other questions.
    • This comes up often and is an enormous time suck on our economy, especially when the analysis is going to be reviewed by regulatory authorities. The general pattern is this: We want to know if $A$ is equivalent to $B$, but we have other factors $C$ at work (production change, different reagent lots, different labs, etc.) which may or may not have an impact. With frequentist methods, we first make a decision concerning whether to use a large model (accommodating differences in $C$) or a smaller model (assuming no effect of $C$). Sometimes the conclusion depends on the model, and then what?
      • My proposal: if in doubt, use a hierarchical Bayesian model that allows for ancillary difference in a way that induces data-dependent shrinkage, such that the predictive distribution leaves 99% of future cases within specification.
      • This is an example of a computationally complex application that yields conceptual simplicity and a simpler analysis workflow.

Some cautionary notes

Hopefully this essay provides some intuition into what Bayesian statistics does well, and what sorts of problems are amenable. But in fairness, I should also note some challenging aspects:

  • Bayesian methods use the likelihood function. Therefore a specific probability model is absolutely required. If that model doesn’t fit, the system can’t be expected to work well.
  • Similarly, Bayesian methods don’t make any provision for handling outliers. To do so, the model must be expanded explicitly. There have been some very effective efforts in this direction but they have not become widely used.
    • Therefore you’ll need to check data for outliers. If you find them and they are potentially influential, you’ll need to exclude them or winsorize them so they don’t corrupt the model. And then discuss the exclusion and its implications.
  • The problems particularly benefitting from shrinkage estimation are also the problems where posterior sampling is difficult due to high correlation of parameters. Sampling technology has advanced, such as with Stan, though Stan doesn’t allow for discrete parameters.
  • Bayesian methods require a prior distribution. What if you perform a sensitivity analysis and it makes a difference to the conclusion?

The last point deserves a little discussion. This is perhaps the biggest criticism of Bayesian methods: subjectivity plays a role.

Practically, the predominant practice currently is to use very vague prior distributions, so that when the data set is large enough, details of the prior distribution become practically irrelevant. Having the structure of the Bayesian approach can still provide value, particularly with a hierarchical prior that imposes the desired form of shrinkage.

What if one has a critical question, yet is limited to a small data set, and the prior makes a difference? Then you don’t have enough data for the data alone to determine the conclusion. At least you know this is the case. If you must make a decision, then know that your expert opinion is going to play a role, so get the best experts you can and elicit their opinion carefully (i.e., fit a prior).

If a prior sensitivity analysis demonstrates that data is not decisive, and a frequentist analysis indicates that data is, which should you believe? I think using the Bayesian approach in this case would lead to better long-term decisions.

Summary

If you’re an analyst or someone working with an analyst, your problem could be particularly amenable to a Bayesian approach if it has any of the following characteristics:

  • You have limited data, but the inference questions are critical.
  • You have many parameters, and you’re particularly interested in only some of them.
  • You’re particularly interested in future data, such as specifying a normal range or a specification range.
 
Read more...

from Cristianerías.

Le he pedido al ChatGPT un plan de crecimiento para la Iglesia Española Reformada Episcopal y me ha salido esto:

Para un desarrollo exitoso de la Iglesia Española Reformada Episcopal (IERE) en España, un país con una fuerte tradición católica, pero donde la cultura ha derivado hacia el agnosticismo y la secularización, es fundamental considerar el contexto histórico, social y cultural de la región. España tiene una relación compleja con la religión debido a los siglos de influencia de la Iglesia Católica Romana, que ha estado asociada tanto con momentos de poder como con control social. Por lo tanto, el plan debe ser sensible a estas dinámicas, buscando un enfoque inclusivo, respetuoso, y que marque una diferencia clara respecto al pasado.

Aquí te presento una versión revisada del plan, con un enfoque específico para la realidad española:


1. Sensibilización y Reconciliación con el Pasado Religioso de España

  • Mensaje de apertura y reconciliación: La IERE debe posicionarse como una alternativa respetuosa y inclusiva, alejada de las estructuras de poder y control que caracterizaron a la Iglesia Católica Romana. Su mensaje debe ser claro: “No buscamos el control, sino acompañar espiritualmente a quienes deseen encontrar un camino diferente”. Enfatizar que la Iglesia Española Reformada Episcopal busca sanar las heridas históricas y promover una fe que no sea impositiva, sino liberadora.
  • Diálogo interreligioso y cultural: Establecer un diálogo respetuoso y abierto con las personas que han tenido experiencias negativas con la Iglesia Católica, con el agnosticismo o con el secularismo. Esto puede incluir debates, foros y conferencias donde se exploren temas como la libertad de conciencia, la religión en el mundo moderno y el papel de la espiritualidad en la vida cotidiana.
  • Reconocimiento del pluralismo: Reconocer y respetar la diversidad religiosa y de creencias dentro de la sociedad española, mostrando que la IERE no pretende imponer un modelo único, sino que es una opción más dentro del espectro religioso y espiritual.

2. Estrategia Digital e Innovación

  • Narrativas modernas a través de plataformas digitales: Utilizar YouTube, Instagram, TikTok, y otros medios digitales populares en España, para crear contenido que desmonte mitos sobre la religión y explique de forma accesible la propuesta de la IERE. Ejemplos de contenido incluyen series de videos donde se expliquen cuestiones de fe, ética, y filosofía con un tono contemporáneo, respetuoso y sin dogmatismos.
  • Aplicaciones de espiritualidad diaria: Desarrollar una app que permita a las personas tener acceso a meditaciones, oraciones diarias, estudios bíblicos y contenido que invite a reflexionar sobre temas actuales desde una perspectiva cristiana. Las aplicaciones deben ser fáciles de usar y tener contenido interactivo, como foros o chats para fomentar una comunidad activa y participativa. [Se me ocurre que esa app podría estar federada en el Fediverso, así se aumentaría su visibilidad sin dejar de tener un espacio propio]
  • Podcast sobre espiritualidad moderna: Crear un podcast que toque temas como la espiritualidad en tiempos de crisis, la ética en la vida moderna, el papel de la religión en la lucha por la justicia social y el medio ambiente. La idea es atraer a jóvenes y adultos interesados en temas de actualidad desde una perspectiva ética y cristiana.

3. Conexión con los Desafíos Sociales Actuales

  • Proyectos de justicia social: Dada la creciente preocupación social por las desigualdades y la injusticia, la IERE debe estar al frente de proyectos sociales como programas de apoyo a inmigrantes, personas sin hogar, refugiados y grupos vulnerables. Participar activamente en la discusión sobre derechos humanos, feminismo, y el bienestar de las personas, para conectar con los valores de la sociedad moderna.
  • Sostenibilidad y ecología: En un país con gran preocupación por el medio ambiente, la IERE puede desarrollar una agenda enfocada en la justicia ambiental y la sostenibilidad, vinculando su mensaje a la protección del planeta como un mandato cristiano. Involucrarse en iniciativas de reforestación, limpieza de espacios públicos y educación sobre ecología.
  • Proyectos de salud mental: La salud mental se ha convertido en un tema central en la sociedad española. La IERE puede ofrecer espacios de apoyo y orientación espiritual para personas que enfrentan depresión, ansiedad y otras dificultades emocionales, destacando que la fe no es un escape, sino un acompañamiento que aporta paz y esperanza.

4. Liturgia Inclusiva y Contemporánea

  • Espacios de culto abiertos y accesibles: Los servicios religiosos deben ser abiertos a la diversidad, donde se ofrezca un ambiente acogedor para quienes buscan respuestas espirituales sin sentirse presionados. Las iglesias deben ser espacios dinámicos, con cultos adaptados que incorporen música moderna, pero sin perder la riqueza de la liturgia cristiana reformada. El tono debe ser amable, abierto y centrado en la experiencia personal de fe.
  • Sermones que conecten con los problemas del día a día: Los sermones deben estar orientados a abordar los retos cotidianos de los españoles: el trabajo, la familia, la búsqueda de sentido en un mundo postmoderno, el estrés, las relaciones personales. La religión debe ser vista como una ayuda práctica para vivir mejor, no como una imposición de normas.
  • La mística y la contemplación: Muchos españoles buscan hoy en día una espiritualidad más profunda y contemplativa. Por ello, es importante ofrecer espacios de retiro espiritual, meditación y oración en un ambiente tranquilo, que permita a los participantes conectar con su interior y con Dios en un contexto relajado y no institucional.

5. Atractivo para la Juventud

  • Grupos juveniles participativos: Crear comunidades de jóvenes donde se fomente el liderazgo y la toma de decisiones, buscando que se sientan parte activa de la iglesia. Se pueden organizar actividades como conciertos, festivales, y grupos de estudio, donde la religión se experimente como una vivencia comunitaria, no como una obligación.
  • Mentoría y acompañamiento: El modelo de mentoría puede ser clave, con jóvenes acompañados por adultos que hayan vivido la fe de forma reflexiva y libre. Esto fomenta una iglesia joven que, a pesar de estar alejada de la rigidez del pasado, sigue comprometida con la ética cristiana.
  • Uso de la cultura pop y medios de comunicación: Los jóvenes hoy en día están muy influenciados por la cultura pop y los medios de comunicación. La IERE puede usar referencias culturales modernas en sus mensajes, como películas, música o literatura, para conectar con la juventud de una forma auténtica y accesible.

6. Creación de Comunidad y Sentido de Pertenencia

  • Construcción de una comunidad inclusiva: La iglesia debe destacar por su capacidad de acoger a todos, sin importar su historia, identidad sexual, ideologías o creencias pasadas. La IERE puede posicionarse como una iglesia que no juzga, sino que acoge y acompaña.
  • Espacios de diálogo y reflexión: Crear foros donde se puedan discutir temas contemporáneos de forma abierta y respetuosa. Los miembros de la iglesia deben sentir que están en un espacio donde se les permite dudar, explorar y crecer, sin miedo al rechazo.

7. Visibilidad Pública y Ecuménica

  • Colaboración con otras iglesias y movimientos: La IERE debe trabajar en colaboración con otras denominaciones cristianas que compartan su visión inclusiva y progresista, fortaleciendo así su visibilidad y presencia en la sociedad. La iglesia debe verse como un miembro activo de la comunidad ecuménica.
  • Proyectos conjuntos con asociaciones no religiosas: En España, muchas personas se sienten más conectadas con movimientos seculares que con instituciones religiosas. Por lo tanto, colaborar con movimientos sociales y ecologistas puede ser una forma eficaz de visibilizar a la iglesia y conectar con la sociedad sin necesidad de predicar de forma tradicional.

Conclusión

Este plan debe enfatizar que la IERE es una iglesia para el presente, no un refugio en el pasado. Su crecimiento dependerá de ofrecer una alternativa respetuosa, abierta y moderna a quienes buscan algo más allá de las estructuras tradicionales, a menudo asociadas con el poder y el control. La clave estará en cultivar un ambiente de espiritualidad auténtica, inclusión social y conexión profunda con las preocupaciones de la vida contemporánea.


*Quizás el ChatGPT no tenga muy en cuenta las limitaciones presupuestarias.

Luego le he pedido que elabore un plan quinquenal a nivel europeo, el resultado me resulta atractivo. Le he añadido unos resúmenes en lenguas auxiliares.*


Plan Quinquenal para el Desarrollo de Iglesias Reformadas en Europa

Objetivo: Establecer un proyecto común entre la Iglesia Española Reformada Episcopal (IERE), la Iglesia Galicana, las iglesias veterocatólicas y la diócesis europea de la Iglesia Episcopal de Estados Unidos para crear nuevas iglesias de perfil católico-reformado en países de la Unión Europea tradicionalmente católicos, agnósticos u ortodoxos. Este proyecto busca ofrecer una alternativa espiritual para personas que no se sienten cómodas con el cristianismo predominante en sus países, evitando los modelos evangélicos o pentecostales y vinculándose a los valores europeos contemporáneos, como la justicia social, la igualdad, la reflexión filosófica y la inclusión.


Año 1: Investigación, Construcción de Alianzas y Desarrollo de la Identidad Común

1.1 Investigación de Contextos Locales

  • Análisis cultural y religioso: Realizar estudios detallados de los contextos locales en países como España, Polonia, Italia, Hungría, Grecia y Rumanía, entre otros, para entender las tendencias de secularización, las inquietudes espirituales de la población y la relación de las personas con el cristianismo predominante en sus países.
  • Encuestas y diálogo: Organizar espacios de consulta con personas de diversos perfiles (jóvenes, profesionales, familias) para identificar las necesidades espirituales y las expectativas hacia una iglesia moderna y reflexiva.

1.2 Construcción de Alianzas Ecuménicas

  • Red de colaboración: Formalizar una alianza entre la IERE, la Iglesia Galicana, las iglesias veterocatólicas y la diócesis europea de ECUSA para compartir recursos teológicos, pastorales y logísticos. La cooperación será clave para lograr un proyecto común que respete las tradiciones y teologías de cada iglesia, pero con un enfoque innovador.
  • Visión común: Desarrollar una visión compartida sobre cómo ofrecer una espiritualidad reformada inclusiva, accesible y relevante para los europeos contemporáneos, enraizada en la justicia social, la cultura democrática y el respeto por la dignidad humana.

1.3 Creación de la Identidad Común de Iglesia

  • Modelo eclesial adaptado: Diseñar un modelo de iglesia que mantenga la riqueza de la tradición reformada, pero que sea flexible, participativa y accesible. La liturgia debe ser moderna, centrada en la reflexión teológica y la acción social, sin recurrir a formas de culto evangélico o pentecostal.
  • Documentos fundacionales: Redactar una declaración fundacional común que incluya principios de inclusión, diálogo interreligioso y responsabilidad social, y que sirva de base para las nuevas iglesias que se establecerán.

Año 2: Creación de Iglesias Piloto y Adaptación Local

2.1 Apertura de Iglesias Piloto

  • Primeras iglesias en ciudades clave: Establecer las primeras iglesias en España y Polonia, donde se pueden atraer personas que buscan una alternativa dentro del cristianismo, pero que no se sienten representadas por las instituciones tradicionales. Estos espacios de culto deben ser acogedores y abiertos, con liturgias modernas y enfoques pastorales adaptados a las realidades contemporáneas.
  • Lugares de culto flexibles: Utilizar espacios no convencionales, como centros culturales, salas de eventos, o lugares comunitarios, para evitar la rigidez de los templos tradicionales y atraer a personas que pueden sentirse intimidadas por una iglesia tradicional.

2.2 Proyectos de Integración Cultural y Espiritual

  • Adaptación a las realidades locales: Asegurarse de que el proyecto respete las particularidades culturales y religiosas locales. Por ejemplo, en países católicos, se puede hacer énfasis en la tradición litúrgica sin caer en un conservadurismo rígido. En países ortodoxos, enfatizar el diálogo entre tradiciones y el enfoque ecuménico.
  • Actividades de conexión: Organizar eventos como conferencias, grupos de reflexión, cineforum cristiano o charlas sobre ética social que ayuden a las personas a integrar la fe en sus vidas cotidianas y les den espacio para la reflexión y el cuestionamiento.

2.3 Formación Teológica y Pastoral

  • Programas de formación accesibles: Establecer cursos de formación que aborden cuestiones como la teología social, la ética cristiana, el ecumenismo y la justicia, accesibles para todos los miembros y los interesados en profundizar en la fe.
  • Espacios de acompañamiento: Desarrollar grupos de apoyo y acompañamiento espiritual que ayuden a las personas a vivir su fe de manera auténtica y conectada con los desafíos de la vida diaria.

Año 3: Expansión Regional y Consolidación de la Visibilidad Pública

3.1 Expansión a Nuevas Localidades

  • Apertura de nuevas comunidades: Después de los primeros años de éxito, expandir el proyecto a otras ciudades clave de Italia, Grecia y Hungría, donde la secularización y el alejamiento de la iglesia tradicional han creado un vacío espiritual.
  • Diversificación de los servicios: Además de los cultos, ofrecer talleres, círculos de oración, proyectos comunitarios, y actividades de justicia social, como apoyo a inmigrantes, grupos marginados o defensa del medio ambiente.

3.2 Visibilidad y Comunicación

  • Proyección en los medios: Desarrollar una presencia activa en redes sociales, sitios web y medios locales para dar a conocer las nuevas iglesias, sus actividades y sus enfoques. La comunicación debe ser accesible, directa y abierta, con testimonios personales que muestren la relevancia de este modelo de iglesia en la vida de las personas.
  • Eventos públicos: Organizar eventos como conciertos, exposiciones de arte cristiano, foros de diálogo o encuentros ecuménicos, que atraigan a personas interesadas en un enfoque cristiano contemporáneo.

3.3 Impulso a la Inclusividad y Diversidad

  • Espacios inclusivos: Asegurarse de que las nuevas iglesias sean lugares de acogida para todos, sin distinción de raza, género, orientación sexual o estatus social. Crear ambientes donde la diversidad sea celebrada y promovida como un valor cristiano fundamental.
  • Acción social y ética: Desarrollar proyectos de justicia social que conecten la fe con el compromiso con los más necesitados, tales como programas de voluntariado, defensa de los derechos humanos, y apoyo a minorías.

Año 4: Consolidación y Creación de Redes de Apoyo

4.1 Creación de Redes Regionales

  • Redes de iglesias interconectadas: Establecer una red de iglesias reformadas en diferentes países, que permita el intercambio de recursos, experiencias y apoyo mutuo. La colaboración entre las iglesias participantes garantizará la sostenibilidad del proyecto.
  • Tareas de formación continua: Crear programas de formación continua para pastores y miembros, fomentando la especialización en áreas como el acompañamiento espiritual, la ética cristiana aplicada a la vida cotidiana, y la teología social.

4.2 Apoyo y Autosostenibilidad

  • Modelos de sostenibilidad económica: Desarrollar planes de financiamiento a largo plazo para las iglesias en expansión. Estos pueden incluir donaciones, eventos de recaudación de fondos, y proyectos de autosostenibilidad, como servicios educativos o consultoría social.
  • Fortalecimiento del compromiso social: Impulsar la participación de los miembros en proyectos de acción social, reforzando el compromiso de la iglesia con los valores contemporáneos de justicia y equidad.

4.3 Profundización en la Acción Ecuménica

  • Proyectos conjuntos: Fomentar proyectos ecuménicos conjuntos con otras iglesias de perfil progresista, para fortalecer la red de apoyo mutuo y los proyectos de acción social. Esto incluiría colaborar en causas como la paz, la protección del medio ambiente, y los derechos humanos.

Año 5: Evaluación, Sostenibilidad y Proyección a Futuro

5.1 Evaluación del Impacto

  • Revisión del impacto del proyecto: Evaluar los resultados alcanzados en términos de crecimiento de la comunidad, impacto social y satisfacción de los miembros. Esta evaluación debe ser integral, considerando la percepción pública y los efectos internos de las nuevas iglesias.
  • Ajustes y mejoras: En función de los resultados obtenidos, realizar ajustes en las estrategias de expansión, formación y proyección pública.

5.2 Sostenibilidad a Largo Plazo

  • Estrategias a largo plazo: Desarrollar una estrategia de sostenibilidad para garantizar la permanencia del proyecto, que incluya modelos de financiación autónoma, la formación de líderes locales y la creación de una infraestructura sólida.
  • Colaboración intereclesial continua: Reforzar la colaboración entre las iglesias de identidad católico-reformada, buscando alianzas con otros movimientos progresistas dentro de la Iglesia, como las iglesias ecuménicas y los grupos de cristianos comprometidos con la justicia social.

5.3 Proyección y Expansión

  • Ampliación geográfica: Expansión del proyecto a otros países de la UE que puedan beneficiarse de este enfoque reformado, siempre con un enfoque que respete la diversidad cultural y religiosa, pero que ofrezca una alternativa fresca y accesible.
  • Refuerzo de la identidad cristiana reformada: Mantener la visión de una iglesia inclusiva, abierta a los desafíos contemporáneos, con un fuerte compromiso con la justicia social, la reflexión ética y la promoción de una fe vivida en la acción.

Conclusión

Este plan quinquenal está diseñado para ofrecer una alternativa cristiana reformada moderna, reflexiva y profundamente comprometida con los valores europeos contemporáneos. A través de la creación de nuevas iglesias en la Unión Europea, este proyecto puede ayudar a las personas que no encuentran acomodo en las iglesias tradicionales a conectarse con una comunidad que se adapta a sus valores y preocupaciones, sin recurrir a modelos evangélicos o pentecostales, sino manteniendo una fe sólida y comprometida con el bienestar social y personal.

Resumen en Interlingua

El plan quinquenal pro la Iglesia Española Reformada Episcopal (IERE), in collaboration con altere ecclesias reformate in Europa como le Iglesia Galicana, le iglesias veterocatolicas, le Igreja Lusitana, e le diocesis europea del Iglesia Episcopal de US (IEEU), ha como fin establir novas ecclesias in paises de Europa tradicionalmente catholic, ortodoxe o agnostico. Le projecto desidera offere un alternative spiritual que respeccta valores europee como justitia social, inclusion e reflexion teologic-social, sin aderir a modellos evangelicales o pentecostales.

Le plan se divide in quin annos:

  1. Investigation e Alianzas: In le primo anno, se realisara un studio de contextos local in paises europan, identificante vacuos spirituals e creante un rete de cooperation inter ecclesias.

  2. Iglesias Piloto: Durante le secunde anno, se creara ecclesias piloto in urbes clave, adaptante le culto e actividades al contexto cultural local.

  3. Expansion Regional: A partir del tertio anno, se expandira le projecto a novas urbes, creando evenimentos publicos e fortalecera la presencia de las ecclesias reformate in Europa.

  4. Consolidation e Sostenibilitate: Durante le quarto anno, se evaluara la estabilidad organisative e financiar de las ecclesias e se incentivara la participatio activa de los miembros.

  5. Evaluacion e Expansion Futura: En el quinque anno, se evaluara el impacto del projecto, haciendo ajustes si es necesario, y se planificara su expansión en nuevos paises de Europa.

Este plan pretende crear un modelo ecclesial inclusivo y accesibile, basate en los valores europeos, y responder a las necesidades espirituales de muchas personas que no encuentran acomodo en el cristianismo predominante.

Rezumat planu quinquennial v intereslavo

Plan quinquennial za Iglesia Española Reformada Episcopal (IERE), v spolupraci s drugim reformatskymi cerkvami v Evropi, ako Iglesia Galicana, veterokatolicke cerkvi, Igreja Lusitana i evropska dijecesis Iglesia Episcopal iz SAD (IEEU), ima za cilj osnivanje novih cerkvi u zemljama Evrope koje su tradicionalno katoličke, pravoslavne ili agnostičke. Proekt želi ponuditi duhovnu alternativu koja poštuje evropske vrednosti kao što su socijalna pravda, inkluzivnost i teološko-socijalna refleksija, bez prihvatanja evanđeoskih ili pentekostalskih modela.

Plan je podeljen na pet godina:

  1. Istraživanje i formiranje saveza: U prvoj godini sprovešće se istraživanje lokalnih konteksta u evropskim zemljama, identifikovanje duhovnih praznina i formiranje mreže saradnje među crkvama.

  2. Pilot crkve: Tokom druge godine, biće osnovane pilot crkve u ključnim gradovima, prilagođavajući bogosluženje i aktivnosti lokalnom kulturnom kontekstu.

  3. Regionalna ekspanzija: Od treće godine, projekat će se širiti na nove gradove, organizovati javne događaje i jačati prisutnost reformskih crkava u Evropi.

  4. Konsolidacija i održivost: Četvrte godine, evaluiraće se organizaciona i finansijska stabilnost crkava, a biće podsticana aktivna participacija članova.

  5. Evaluacija i buduća ekspanzija: U petoj godini, meriće se uticaj projekta, izvršiće se prilagođavanja ako je potrebno i planiraće se dalji rast u novim zemljama Evrope.

Ovaj plan ima za cilj da stvori inkluzivni i pristupačni crkveni model, temeljen na evropskim vrednostima, i odgovori na duhovne potrebe mnogih ljudi koji ne nalaze mesta u dominantnom hrišćanstvu.

Resum av Planen för Fem År i Folksstem

Denna femåriga plan för Iglesia Española Reformada Episcopal (IERE), i samarbete med andra reformerta kyrkor i Europa som Iglesia Galicana, veterokatolska kyrkor, Igreja Lusitana och den europeiska stiftelsen för den Amerikanska Episkopalkyrkan (IEEU), syftar till att etablera nya kyrkor i länder som traditionellt är katolska, ortodoxa eller agnostiska. Projektet strävar efter att erbjuda ett andligt alternativ som speglar europeiska värderingar som social rättvisa, inkludering och teologisk och social reflektion, utan att anta evangeliska eller pentekostala modeller.

Planen delas upp i fem år:

  1. Forskning och Allianser: Under det första året kommer forskning att genomföras för att förstå de lokala sammanhangen i europeiska länder, identifiera andliga behov och skapa ett nätverk för samarbete mellan kyrkorna.

  2. Pilotkyrkor: Under det andra året kommer pilotkyrkor att etableras i nyckelstäder, där gudstjänst och aktiviteter anpassas till det lokala kulturella sammanhanget.

  3. Regional Expansion: Från och med det tredje året kommer projektet att expandera till nya städer, arrangera offentliga evenemang och stärka närvaron av reformerta kyrkor i Europa.

  4. Konsolidering och Hållbarhet: Under det fjärde året kommer kyrkornas organisatoriska och finansiella stabilitet att utvärderas, och aktivt deltagande från medlemmar kommer att främjas.

  5. Utvärdering och Framtida Expansion: Det femte året kommer att fokusera på att utvärdera projektets påverkan, göra nödvändiga justeringar och planera för fortsatt tillväxt i nya europeiska länder.

Planen syftar till att skapa en inkluderande och tillgänglig kyrklig modell, baserad på europeiska värderingar, och att möta de andliga behoven hos många människor som inte finner sin plats i det dominerande kristendomen.

 
Leer más...

from Aus Hypergrid und Umgebung

Vor ein paar Tagen flatterte mir dieser Post auf meinen Stream auf Hubzilla. Darin enthalten war eine Aufforderung zu einer Blogparade im Stil der „Blog Question Challenge“, aber auf Deutsch.

Da dachte ich mir: „Hey, du hast doch ein Blog, auch wenn da wenig passiert. Mach doch einfach mal mit!“

Also, ohne weitere Umschweife:

Warum hast Du ursprünglich mit dem Bloggen angefangen?

Ich wollte mal in größerem Rahmen über virtuelle Welten auf Basis von OpenSimulator schreiben, besonders für die deutschsprachige OpenSim-Community. Im Grunde gab’s da genug zu schreiben, und ich hätte immer noch einiges abzudecken.

Ganz besonders wollte ich Guides für Anfänger schreiben, aber auch für Fortgeschrittene, also mein inzwischen angesammeltes Wissen in etwas gießen, was ich immer mal vorlegen kann, wenn ich es brauche. Vor allem waren das die Sachen, die ich selbst entweder nur über etliche Ecken in Erfahrung bringen oder mir selbst beibringen mußte, weil die schlicht und ergreifend nirgendwo dokumentiert sind – und wenn doch, dann nur für Second Life. Ich hatte auch an ein Wiki gedacht, aber der Aufwand wäre mir zu groß gewesen, daher lieber ein Blog, das ich auch anders verwenden konnte.

Dazu sollten auch gelegentliche Newsposts, Kommentare und dergleichen kommen.

Welche Plattform nutzt Du für Deinen Blog und warum hast Du Dich dafür entschieden?

WriteFreely. Ist Teil des Fediverse, also von überall folgbar. Es ist vielleicht featuremäßig noch nicht auf dem Level von Plume, aber zumindest mit einigermaßen aktiver Entwicklung. Und selbst die Plume-Entwickler empfehlen WriteFreely, weil sie ja selbst zum Entwickeln nicht kommen.

Ich hätte problemlos auch einen neuen Kanal auf Hubzilla dafür anlegen können. Dann hätte ich auch Kommentare gehabt und einen eingebauten Filespace für z. B. Bilder. Aber WriteFreely ist puristischer und aufgeräumter, da lenkt weniger ab beim Lesen.

Hast Du schon auf anderen Plattformen gebloggt?

Wie gesagt, Plume. Eigentlich kann das mehr als WriteFreely, vor allem Sachen, die echt sinnvoll sind. Filespace für Bilder gibt’s da, außerdem kann es Kommentare. Es ist auch nicht ganz so holprig in der Bedienung, wobei man sich irgendwann auch an WriteFreely gewöhnt, wenn man das eine Weile benutzt hat.

Von Plume bin ich aber abgezogen, als die Instanz, auf der ich war, ohne Ankündigung geschlossen worden war. Eines Tages wollte ich zu meinem Blog, um dann festzustellen, daß die ganze Instanz futsch war. Zum Glück hatte ich alles noch einmal lokal, das mußte ich nur geringfügig für WriteFreely umbauen. Ich war mir auch nicht sicher, ob es so schlau ist, weiterhin etwas zu nutzen, was praktisch keine aktive Entwicklung hat.

Wie schreibst Du Deine Blogposts? Nutzt Du ein lokales Bearbeitungstool oder eine Panel/Dashboard-Funktion Deines Blogs?

Allgemein ReText. Ziemlich minimalistisch, aber tut, was er soll.

Ich hatte früher mal überall Ghostwriter installiert. Dann ist der aber in die KDE-Familie geholt worden. Als er mir auf dem Desktop bei einem Update als Abhängigkeiten praktisch eine komplette Plasma-5-Umgebung installieren wollte, habe ich mir Ersatz gesucht. Auf dem Hauptlaptop ist Ghostwriter noch drauf, da ist eh Plasma installiert.

Ich könnte auch direkt auf WriteFreely schreiben und das als Entwürfe abspeichern. Aber ich habe lieber lokale Kopien von allem, auch nach Veröffentlichung.

Wann fühlst Du Dich am meisten inspiriert zu schreiben?

Vor allem, wenn etwas passiert ist oder passieren soll, worüber es sich zu schreiben lohnt. Oder wenn ich wieder auf etwas stoße, was eigentlich in OpenSim weit verbreitetes Wissen sein sollte, was aber irgendwie keiner weiß.

Manchmal habe ich auch einfach Bock, an älteren Entwürfen weiterzuschreiben, die kein aktuelles Thema haben. Oder ich stoße auf etwas, was unbedingt erklärt gehört, und setze einen neuen Entwurf an.

Oder es sind einfach Gedanken zum Thema OpenSim, manchmal auch indirekt virtuelle Welten im allgemeinen. Beispielsweise das Thema Immersion, zu dem ich schon lange noch einiges mehr schreiben will.

Veröffentlichst Du Deine Texte sofort oder lässt Du sie erst eine Weile als Entwurf liegen?

Kommt drauf an. Wenn sie News sind, werden sie ziemlich schnell geschrieben und gehen sofort raus.

Andere Posts können auch mal sehr viel länger liegenbleiben, bis sie fertig sind. Aber wenn sie fertig sind, dann werden sie auch direktweg veröffentlicht.

Über welche Themen schreibst Du generell?

Nur OpenSim. Aber da über so einiges, was gerade an- oder mir einfällt.

Das kann zum Beispiel ein Feature oder ein Aspekt in OpenSim sein, bei dem ich keinen Bock habe, das immer und immer wieder neu zu erzählen. Dann setze ich mich hin und schreibe einen Post darüber, in dem ich das einmal erkläre.

Oder wenn irgendwas gerade passiert ist oder bald passieren soll, dann schreibe ich auch mal darüber und kommentiere das. Veranstaltungen decke ich aber nicht ab, das ist zu kurzfristig.

Für wen schreibst Du?

In erster Linie für deutschsprachige OpenSim-Nutzer. Aber auch für alle anderen, die interessiert sind, daher auch die Anfängerrubrik.

Was ist Dein Lieblingsbeitrag auf Deinem Blog?

Also, wenn ich mich da entscheiden soll, dann der erste über das große Gridsterben 2022. Kurioserweise sind gerade meine Posts über Grids, die schließen werden oder schon futsch sind, immer wieder interessant.

Hast Du schon Blogpausen eingelegt oder Blogs ganz aufgegeben?

Ich blogge sowieso extrem irregulär. Sollte man zwar nicht, aber mein Ziel ist nicht, möglichst viele Leute bei der Stange zu halten.

Was empfiehlst Du Menschen, die mit dem Bloggen anfangen wollen?

Gute Frage, nächste Frage.

Hast Du Zukunftspläne für Deinen Blog? Vielleicht ein Redesign, ein Wechsel der Plattform oder neue Features?

Da kann ich eh nicht viel machen, weil ich mein Blog nicht selbst hoste.

Ein Umzug kommt auch nicht in Frage, weil sich damit auch alle URLs meiner Posts ändern würden. Ich würde ja von einer öffentlichen Fediverse-Instanz auf eine andere gehen.

#OffTopic

 
Read more...

from Aus Hypergrid und Umgebung

Daß der Assetserver im OSgrid ein Problemfall ist, ist ja inzwischen allgemein bekannt. Jetzt hat sich herausgestellt, wie kaputt der ist. Die aktuellen Reparaturmaßnahmen, die auch schon seit Monaten laufen, sind immer noch bei nur 20%.

Wenn man etwas anziehen oder anderweitig rezzen will, liegt die Wahrscheinlichkeit, daß es kaputt ist, auch schon mal bei über 50%, wenn man es schon länger hat. Es hat immer geheißen, das ist ein Nebeneffekt erst der Servermigration, jetzt der laufenden Reparatur, das geht in ein paar Monaten vorbei. Stand jetzt würde die Reparatur noch jahrelang so weitergehen.

Also hat sich die Gridadministration zu einem drastischen Schritt entschlossen, dem die kompletten Inventare aller Avatare zum Opfer fallen werden.

18 Jahre Assetsammelei

Wo das Problem liegt, ist identifiziert worden. Erstens ist das OSgrid locker das älteste aller OpenSim-Grids. Diesen Sommer wird es seinen 18. Gridgeburtstag feiern. Bis dahin wollen sie es wohl fit haben.

Aber in 18 Jahren hat sich so einiges an Kram angesammelt. Von diesen ganzen Assets ist zweitens die Mehrzahl nirgendwo mehr in Verwendung. Das sind häufig beispielsweise WIPs oder alte Stände oder dergleichen, Sachen, die so nie als Endprodukte vorgesehen waren. Das können auch Bauten sein, die mal für bestimmte Sims gebaut wurden, aber die Sims gibt’s nicht mehr. Will sagen, eigentlich kann das weg. Natürlich könnte man den Asset-Server manuell bereinigen. Aber der erkennt nur, was in-world gerezzt ist inklusive den Inhalten von Boxen bis zu einer gewissen Tiefe. Was in Inventaren ist, kann dabei nicht berücksichtigt werden.

Drittens und vor allem sind viele Assets schlicht und ergreifend komplett im Eimer. Ich rede hier nicht einfach von Sachen, bei denen Bestandteile fehlen aufgrund der Umschichterei oder die deswegen gänzlich abhanden gekommen sind – wobei das vermutlich auch zum Problem beiträgt, weil diese Sachen noch nicht wieder zusammengefunden haben.

Vielmehr rede ich besonders von Mesh, das aus Second Life geklaut wurde. Das ist ja früher in rauhen Mengen und auch mal entsprechend schlampig importiert worden, vor allem der Beifang vom Copybotten ganzer Sims, der dann in „Stuff“-Boxen landete. Gerade da hat man ja allerhöchstens das Nötigste gemacht und kein bißchen auf Zustand und Qualität geachtet. Solche kaputten Sachen sind es, die den Assetserver vom OSgrid ausbremsen, weil der verbissen versucht, die zu reparieren.

Oben drauf kommen Assets, die etwa seit der großen Wiederherstellungsaktion 2014/2015 nicht mehr in einem Stück sind. Oder solche, die bei Umzügen des Assetservers kaputtgingen, die dann auch nie jemand repariert hat. Oder auch uralte Skripte, die ganz einfach nicht mehr funktionieren. Und dergleichen.

Tiefenreinigung

Nun hat es sich als wenig praktikabel erwiesen zu hoffen, daß das noch irgendwie automatisiert reparabel ist.

Den Leuten zu sagen, sie sollen mal gucken, was sie an kaputtem Kram in den Inventaren haben, bringt auch nichts. Erstens weiß man das nicht unbedingt. Zweitens, wenn es aus dem Inventar gelöscht wird, existiert es als Assets weiter auf dem Server. Und drittens hat gerade das OSgrid Unmengen an Avataren, die schon ewig nicht mehr genutzt wurden. Da kann man nicht hoffen, daß die Eigentümer sich da einloggen und die Inventare händisch pflegen.

Jetzt soll das OSgrid aber wohl bis zum 18. Geburtstag im Sommer wieder fit werden. Also hat man sich vor ein paar Tagen zu einem harten Schnitt entschlossen, der die einzige noch gangbare Lösung ist. Und das ist, den Asset-Server komplett leerzuräumen.

Die Idee ist wie folgt: Die Nutzer sollen ihre Sims als OARs und, sofern sie dafür Land zur Verfügung haben, ihre Inventare als IARs sichern. Später sollen sie die dann wieder einspielen können. Damit soll auch der Asset-Server neu befüllt werden, und zwar nur mit den Assets, die auch wirklich gebraucht werden.

Und so sieht der Plan jetzt aus: Bis zum 21. März sollen die Einwohner des OSgrid ihre Inventare als IARs und ihre Sims als OARs sichern. Dann wird das OSgrid offline genommen. Es soll dann laut Plan eine Woche offline bleiben. In dieser Zeit wird der Asset-Server komplett gelöscht. Danach kommt es wieder online, und die IARs und OARs können wieder hochgeladen werden, wodurch der Asset-Server dann nur mit dem befüllt wird, was auch wirklich gebraucht wird.

Unerwartete Konsequenzen

Ziel des Plans ist es also, daß die OSgrid-Einwohner zurückkehren in ein sehr viel besser funktionierendes OSgrid. Fakt ist aber: Die Administration hat bei den Einwohnern sowieso schon viel Vertrauen verspielt. Mit dem Schritt, allen Einwohnern den kompletten Inhalt ihrer Inventare wegzunehmen, haben sie noch einen draufgesetzt. Sie behaupten zwar, hinterher läuft das OSgrid besser. Aber davor steht für die meisten der Verlust mehrerer Jahre an Arbeit und Contentsuche. Außerdem haben die OSgrid-Admins auch bei den vorherigen Maßnahmen das Blaue vom Himmel versprochen und nicht eingehalten.

Nicht wenige von denen, die Sims ans OSgrid angehängt haben – Land mieten kann man da ja nicht –, exportieren also jetzt schon ihre Sims als OARs, aber nicht, um sie Ende März oder Anfang April wieder ins OSgrid einzuspielen. Statt dessen packen sie die Gelegenheit beim Schopfe und ziehen mit den OARs einfach in andere Grids um. Interessanterweise profitieren davon gerade auch kommerzielle Grids.

Vor allem das Wolf Territories Grid von Lone Wolf wächst gerade wie verrückt. Zunächst einmal ist es ohnehin schon das größte Grid in OpenSim. Vor allem in puncto Fläche hat es das OSgrid schon lange überholt, und das, obwohl man im krassen Gegensatz zum OSgrid keine Sims anhängen, sondern nur Land mieten kann. Und die Wolf Territories gelten nicht gerade als billiges Grid.

Aber man bekommt etwas fürs Geld: Das Grid ist erst drei Jahre alt, wurde aber von vornherein auf immense Größe ausgelegt. Durch eine moderne Architektur und verteilte Server skaliert es wesentlich besser als das OSgrid, das älteste Grid überhaupt – gestartet 2007 –, das in Teilen auf uralter Technologie läuft. Beispielsweise muß man sich im OSgrid wie früher auch im Metropolis Metaversum von 2008 den Papierkorb im Inventar zusätzlich über das Webinterface leeren, und Gruppen im OSgrid funktionieren bis heute nicht über das Hypergrid. Überhaupt konnte das OSgrid nur so groß werden, weil jeder Simbetreiber seine Sims selbst hosten und extern anhängen muß. Und während das OSgrid als Testgelände der Entwicklung auf Vanilla-OpenSim in einer instabilen Bleeding-Edge-Entwicklerversion läuft, setzen die Wolf Territories auf den modernisierten und optimierten Softfork OpenSim Core ++, vormals OpenSim-NGC.

Viele begreifen auch: Wat nix kost’, is’ nix. Das Anhängen von Sims ist im OSgrid immer noch kostenlos – bis natürlich auf das eigene Hosting der Sim, und sei es zu Hause. Das OSgrid finanziert sich nur aus Spenden – zu denen vor allem auf der Lbsa Plaza gleich mehrfach aufgerufen wird – und durch eine jährliche Auktion, zu der kreative Bewohner neue Kreationen spenden, die dann vom OSgrid versteigert werden. Die Einnahmen gehen ausschließlich ans OSgrid, das sie vor allem für seinen maladen Assetserver braucht. Die Wolf Territories haben dagegen durch das Vermieten von Land eine sehr viel stabilere und verläßlichere Einnahmequelle.

Die Wolf Territories lassen IAR-Importe nur in äußersten Notfällen zu; das ist eine Einschränkung. Aber wer mit seinem Land vom OSgrid umzieht, hat auf dem eigenen Land Zugriff auf den Admin Mode, auch bekannt als God Mode, und kann seinem eigenen neuen Avatar in den Wolf Territories auch Sachen direkt zuschicken, die No-Transfer sind. Das heißt: Das Inventar wird Stück für Stück übertragen, zumindest das, was man auch wirklich behalten will und nicht neu beschaffen kann. Da könnte man sogar noch überprüfen, ob es noch intakt ist.

Erwartbare Probleme

Fakt ist nämlich: Jetzt aktuell sind viele Sachen in den Inventaren von OSgrid-Avataren ohnehin kaputt. Häufig fehlen etwa Texturen, weil der Assetserver sie nicht zuordnen kann. Oder die Sachen sind zwar im Inventar eingetragen, aber der Assetserver kennt sie gar nicht mehr.

Das ist übrigens in vielen Fällen durchaus reparabel: Man muß zunächst einmal wissen, in welchem Grid diese Sachen noch intakt sind. Das geht am besten, wenn sie eben nicht aus dem OSgrid kommen, aber auch, wenn man die Sachen auch noch bei einem Alt außerhalb des OSgrid hat. Dann geht man in dieses andere Grid, zieht die im OSgrid defekten Sachen da an bzw. hängt sie an den Avatar und geht zurück ins OSgrid. Ein Weilchen sollte man sie noch anbehalten, dann sollten sie wieder funktionieren.

Zum einen kennt den Trick allerdings fast niemand. Zum anderen: Wer überprüft alle Assets vor dem Versenden an andere Avatare oder gar den kompletten Inhalt des eigenen Inventars vor dem Sichern eines IAR? Gerade bei IARs hat das zur Folge, daß man damit Unmengen an kaputtem Content sichert. Beim Zurückspielen eines IAR kann dafür gesorgt werden, daß Assets, die auf dem Assetserver schon vorhanden sind, nicht neu eingespielt werden, sondern statt dessen auf schon vorhandene Kopien verwiesen wird. Das ist aber kein Default, also wird das kaum jemand machen – es sei denn, im OSgrid oder anderswo machen die Admins das zum Default oder legen es gar fest, falls das gehen sollte.

Ein anderes Problem ist die Informationspolitik des OSgrid. Da setzt man nämlich nicht auf anerkannte freie Standards. Als Einwohner hinterlegt man zwar eine E-Mail-Adresse. Die wird aber nie für Mitteilungen genutzt. Ich selbst habe in knapp vier Jahren nicht eine einzige Mail vom OSgrid erhalten. Es gibt einen Newsletter, aber der wird im offiziellen Blog nur ganz unten erwähnt und verlinkt. Und eine so essentiell wichtige Mitteilung sollte niemals über etwas laufen, was opt-in ist. Ach ja, das Blog scheint keinen Feed zu generieren. Als wäre das noch nicht genug, ist das offizielle OSgrid-Forum mausetot, und alles an Kommunikation inklusive Support wird nur noch über Discord abgefackelt.

Das wird dazu führen, daß diejenigen, die nur selten online sind, von dieser ganzen Geschichte genau überhaupt nichts erfahren. Aber auch wenn man sich ab und an ins OSgrid einloggt, sieht man im Viewer unter „Upcoming Event“ etwas so Vages, daß man eher geneigt ist, es komplett zu ignorieren. Sehr viele Einwohner des OSgrid werden schlicht und ergreifend nichts von dieser ganzen Geschichte erfahren, und zwar gerade auch solche, die sonst aktiv in OpenSim sind, ihren OSgrid-Avatar aber nur selten nutzen. Ab Juni werden dann viele völlig überraschenderweise dastehen mit leerem Inventar, womöglich auch mit leergeputzter selbstgehosteter Sim und schlimmstenfalls ohne jegliche Sicherung.

Aber auch viele aktive Einwohner des OSgrid werden möglicherweise nicht Bescheid wissen. Die offiziellen OSgrid-Informationskanäle verlangen, daß man sich diese Informationen selbst beschafft. Nicht jeder dürfte das tun. Auf OpenSimWorld wurde das Ganze auch nur von einem ganz normalen Nutzer verbreitet und versinkt allmählich auf hintere Seiten. Und wenn man dann auch da nicht oder kaum aktiv ist – außer um gelegentlich eine Veranstaltung anzukündigen – und die eigene Bubble auch nicht Bescheid weiß, dann steht man am Ende auch total überrascht da mit immensen Verlusten an wichtigem, unersetzlichem Content.

Der einzige Hinweis in-world ist ein großes gelbes rotierendes Fragezeichen auf den Plazas im OSgrid. Wenn man es anklickt, bekommt man eine Notecard mit Anweisungen. Aber weder das Fragezeichen selbst noch die Notecard sagt direktweg im Klartext, worum es geht. Das Fragezeichen selbst wirkt noch nicht einmal wirklich interessant; die meisten werden es also ignorieren. Und auch nicht jeder im OSgrid kommt mindestens einmal auf einer der Plazas vorbei.

Es gibt auch eine Varsim, auf der diejenigen Avatare Sachen aus ihrem Inventar in Boxen einlagern können, die kein eigenes Land haben, und die täglich als OAR gesichert wird. Der Standort dieser Sim kann auch nur über dieses Fragezeichen in Erfahrung gebracht werden. Ich weiß auch nicht, ob die Sim für Hypergridder zugänglich ist.

Ein Besuch meiner In-World-Schwester Juno am gestrigen Donnerstag auf der Lbsa Plaza zeigte: Wer nicht gerade ein alter Hase ist, der sich entsprechende Maßnahmen selbst ausknobeln kann, und den offiziellen Informationen selbsttätig folgt, steht dieser ganzen Situation total hilflos gegenüber. So mangelhaft ist die Informationspolitik des OSgrid, vor allem das Vermögen, den Nutzern die Situation in einer Form zu erklären, die nicht nur Entwickler und Administratoren verstehen.

Unschöne Nebenwirkungen

Das Herausschreiben gerade von OARs per Kommandozeile wird auch nur sehr rudimentär erklärt mit dem grundlegendsten möglichen Befehl. Der bewirkt allerdings, daß die Schöpfer und Eigentümer der Objekte auf der Sim nicht mitgespeichert werden. Wenn das OAR wieder eingespielt wird, gehört auf einmal alles auf der Sim demjenigen, der es eingespielt hat, und der ist dann auch der Schöpfer.

Genau das wird denjenigen auf die Füße fallen, die Rezzrechte auf anderer Leute Sims haben. Nach dem Wiedereinspielen des OAR gehören ihnen auf einmal ihre bisherigen Sachen nicht mehr. Da darf sich dann der Sim-Eigner dran machen, mit God Mode womöglich hunderte Objekte jemand anderem zu übertragen, wenn das denn überhaupt geht. Davon bin ich möglicherweise selbst auch betroffen.

Eine andere Nebenwirkung scheint von vielen geradezu herbeigesehnt zu werden – und das ist das Verschwinden von Content, der als veraltet gilt. Für einige fallen darunter schon Mesh-Sachen, die Mitte, Ende der 2010er aus Second Life gestohlen und – im Gegensatz zu Athena – nie überarbeitet wurden.

Ganz besonders beziehen sie sich aber auf den Großteil des legalen Content in OpenSim, insbesondere Layerkleidung. Die kann heutzutage noch sehr nützlich sein – beziehungsweise wieder, seit Bakes-on-Mesh auch in OpenSim angekommen ist. Aber „die Leute“ wollen ja nur die neuesten, besten, heißesten Mesh-Luxusartikel aus Second Life haben. Und wenn beispielsweise massenhaft Layer-Strümpfe und -Strumpfhosen verschwinden – was soll’s? Selfst feinbestrumpfte Damenbeine sind doch nicht annähernd so sexy wie nackte, oder? Das heißt, außer wenn die Strumpfbänder zu sehen sind, weil der Rocksaum noch höher liegt.

Wer sich als weiblicher Avatar für eine schnee- und eisbedeckte Weihnachtssim entsprechend warm anzieht, statt wie üblich mehr Haut freizulegen als nicht, macht in OpenSim ganz augenscheinlich ebenso etwas falsch, wie wer irgendetwas am Avatar trägt, das nicht aus Second Life geklaut ist.

Jedenfalls werde ich versuchen, so einiges an noch nützlicher, schwer zu bekommender Layerkleidung in noch mindestens einem anderen Grid anzubieten, damit sie erhalten bleibt.

Wie wird es weitergehen?

Solange das OSgrid diese Maßnahme noch nicht durchgezogen hat, ist ja auch noch nicht klar, wie es danach mit dem Grid weitergehen wird. Möglicherweise wird es tatsächlich endlich wieder performanter. Aber vor allem angesichts der vielen Nutzer und Sims, die in die Wolf Territories umziehen, wird die große Zeit des OSgrid als der ewige Spitzenreiter in allen Disziplinen vorbei sein. Es wird nicht mehr das größte Grid nach Fläche sein, es wird möglicherweise gar wieder unter die Größe von Second Life fallen. Es wird auch endgültig nicht mehr das Grid mit den meisten aktiven Nutzern sein.

Vielleicht ist das gar nicht so schlecht, wenn man bedenkt, daß das OSgrid ja immer eigentlich eine Testumgebung für die Entwickler war und nur als „Leuchtturmgrid“ so groß geworden ist. Sich auf ein Grid zu verlassen, das eine instabile Entwicklerversion von OpenSim fährt, ist vielleicht nicht die schlaueste Idee.

#OpenSim #News

 
Read more...

from W nieskończoności skryta...

a miało być tak pięknie...

miało być dziś słonecznie, miałam iść nad Wisłę pić kawę o wschodzie Słońca niestety, chmury się rozlały zupełnie tak samo jak ja...

 
Czytaj dalej...

from Goblinkindergarten

..ist wohl einer der häufigeren Sätze in klassischen Fantasy- und OSR-Runden. Geäußert von Kämpferinnen, die nicht viel anderes machen können und sollen, aber auch Zauberkundige, die ihr Pulver verschossen, Diebe, die sich unglücklicherweise im Nahkampf wiedergefunden oder Klerikerinnen, die gerade niemandem zum heilen haben, finden sich in der Situation wieder, einfach stumpf draufzuhauen.

Aber ist der gegenseitige Schlagabtausch wirklich alles, was es in solchen Fällen zu tun gibt? Die Antwort modernerer Systeme darauf sind Fertigkeiten und Spezialisierungen, um Kämpfer*innen (und meist nur diese) härter, eleganter und gewitzter zuschlagen zu lassen. Aber brauche ich wirklich Training beim letzten alten Eremiten auf dem Gipfel eines Berges, bevor ich versuche, Aufmerksamkeit auf mich zu ziehen oder sie mit einem Wrestling-Manöver niederzuringen? Will ich gerade Kämpfer*innen, die die einfachste bzw. am einfachsten zu verstehende Klasse sein sollten, wirklich mit Fertigkeiten und Spezialisierungen überfrachten, nur um keinen stumpfen “Haus-drauf” zu spielen?

Viele OSR-Systeme bieten da mehr Freiheit, indem sie das alles erst gar nicht verregeln. Dieser Ansatz von “everything goes” fördert und fordert natürlich die Kreativität von Spieler*innen und Spielleitung. Eine Konsistenz über mehrere Spielrunden erfordert jedoch pedantische Buchführung und die Spieler*innen sind auf das Wohlwollen der Spielleitung angewiesen, wenn sie bestimmte kreative Dinge im Kampf machen wollen.

Außerdem stehen Spielerinnen vor dem Dilemma entweder Schaden zu machen oder eine andere Kampfaktion zu vollziehen, meist durch eine Attributsprobe bestimmt. Will ich also als Kämpferin wirklich eine Runde “opfern”, keinen Schaden anzurichten, obwohl genau das fett unterstrichen in meiner Jobbeschreibung steht?

“Why not both?” dachten sich wahrscheinlich auch die Leute bei Goodman Games für das System Dungeon Crawl Classics, die, meines Erachtens, eine der besten Lösungen für dieses Dilemma gefunden haben: “Mighty Deeds of Arms”.

Hierbei wird statt eines konstanten Angriffsbonus ein zusätzlicher Würfel zum W20 geworfen, der nicht nur den Bonus bestimmt, sondern bei einer 3 oder mehr auch einen “Mighty Deed”, eine kreative Kampfaktion zulässt, die vorher angekündigt wird, falls der Angriff auch trifft. Dieser “Deed Die” ist anfangs ein W3 und steigt in der Würfelkette mit der Stufe.

Um etwas Ähnliches auch in anderen OSR Settings nutzen zu können, ohne auf nur dafür auf die funky dice für DCC angewiesen zu sein, will ich hier ein einfaches System für “Kreativen Kampf” vorstellen:

Zusätzlich zu einem Angriffswurf können Spieler*innen eine kreative Kampfaktion ankündigen und dafür eine passende Attributsprobe ablegen:

Was sind kreative Kampfaktionen: – gezielter Angriff auf einen bestimmten Körperteil oder Ausrüstungsstück – den Gegner mit einem Tritt umzuwerfen – dem Gegner Sand in die Augen werfen (sofern in Reichweite) – durch manisches Lachen den Gegner in Angst versetzen

Was sind keine kreativen Kampfaktionen: – Angriff mit einer zweiten Waffe – alles, was ausschließlich zusätzlichen Schaden machen würde (was nicht heißt, dass kreative Kampfaktion nie Schaden anrichten)

Spieler*innen würfeln also wie gehabt einen W20 für den Angriff und einen W20 für die Attributsprobe, was vier mögliche Ergebnisse produziert:

  • Angriffswurf und Attributsprobe gelingen
  • Angriffswurf gelingt, aber Attributsprobe misslingt
  • Angriffswurf misslingt, aber Attributsprobe gelingt
  • Angriffswurf und Attributsprobe misslingen

Um ein Gefühl von Risiko und Belohnung schaffen, schlage ich folgende Reaktionen vor:

Proben Angriffswurf gelingt Angriffswurf misslingt
Attributsprobe gelingt Schaden wird angerichtet und Aktion ausgeführt Aktion wird ausgeführt, aber Spieler*in nimmt dabei Schaden
Attributsprobe misslingt Schaden wird angerichtet, aber Gegner bekommt die Gelegenheit zu einer Aktion kein Schaden wird angerichtet und Gegner bekommt die Gelegenheit zu einer Aktion

Das macht diese kreative Kampfaktion zu einem Mittel, welches wenig bis keine zusätzlichen Regeln, Charakter- oder Klassenaspekte benötigt. Die Qual der Wahl zwischen Angriff und Attributsprobe wird beseitigt. Gleichzeitig bleibt natürlich die Möglichkeit, beides separat zu machen, da ein Fehlschläge mit einem erhöhten Risiko einher gehen.

 
Read more...

from Ábrete mundo.

Exilio a la Nueva Ruta de la Seda

He conocido una página web que escribe textos por inteligencia artificial. Le describes el texto que quieres que te elabore y lo ejecuta. Tras realizar el texto puedes pedirle que lo continúe según nuevas pautas que le vas proporcionando. El resultado me ha resultado bastante impactante, comparto a continuación una muestra.

La ciudad de Dàqiáng Zhèn, enclavada en medio de las vastas estepas de Asia Central, había sido diseñada para impresionar y controlar a partes iguales. Formaba parte de la Nueva Ruta de la Seda, un megaproyecto que no solo transformaba el comercio global, sino que también reconfiguraba la geopolítica y el destino de millones de personas. Daniel, de 32 años, se encontraba entre los más de 50.000 gallegos enviados a esa ciudad como parte de un acuerdo entre la Unión Europea y China que parecía salido de una novela distópica.

No había cometido ningún crimen. Su destierro se debía a las acciones de su padre, Antón Loureiro, un político nacionalista gallego que se había enfrentado abiertamente a la creciente influencia china en su tierra natal. Antón había liderado un movimiento que pedía poner límites a las inversiones chinas en sectores estratégicos en Galicia, pero su retórica encendida y su incapacidad de controlar a algunos de sus seguidores lo convirtieron en un personaje incendiario. Cuando estallaron disturbios y pogromos contra comerciantes y residentes chinos en ciudades como Vigo y Santiago de Compostela, las autoridades encontraron en Antón el chivo expiatorio perfecto.

China, que dominaba el escenario global en 2025, no toleraba ningún desafío a su autoridad. En una exhibición de su poder blando, negoció directamente con Bruselas. Galicia, que dependía económicamente de las inversiones chinas, quedó a merced de las decisiones estratégicas de Pekín. Uno de los precios por recuperar la estabilidad fue la reubicación de miles de gallegos, etiquetados como “hostiles a la cooperación internacional”, a enclaves como Dàqiáng Zhèn. Daniel fue uno de ellos, aunque su único “pecado” había sido compartir el apellido de su padre.


Una ciudad de nuevo cuño

Dàqiáng Zhèn no era una ciudad como las que Daniel conocía en Europa. Todo en ella parecía diseñado para maximizar la funcionalidad urbana y la productividad económica. A lo largo de sus avenidas rectilíneas, los rascacielos de cristal se alzaban como monumentos al progreso, y las zonas residenciales eran una reproducción precisa de las urbes modernas chinas: limpias, eficientes, pero faltas de alma. La presencia china era dominante, pero no opresiva. Había carteles en mandarín e inglés alabando el “Gran Sueño de la Ruta de la Seda”, y las políticas locales seguían un estricto manual de armonía: nada de confrontaciones directas, nada de gestos desafiantes, pero tampoco concesiones.

Los 50.000 gallegos reubicados formaban una comunidad aparte dentro de la ciudad, ubicados en barrios designados con nombres impersonales como “Zona Residencial G-4”. Aunque eran libres para moverse dentro de la ciudad, la segregación era evidente. Sus apartamentos eran funcionales, pero modestos, y sus trabajos, estrictamente asignados en sectores estratégicos como la construcción, el mantenimiento urbano o la industria ligera. Daniel, gracias a su título en ingeniería ambiental, fue asignado a un puesto en el diseño de sistemas de reciclaje de agua, una tarea que al menos le ofrecía cierta satisfacción profesional.


Una carga heredada

El exilio a Dàqiáng Zhèn había sido un golpe inesperado para Daniel. Antes de aquello, llevaba una vida tranquila en Vigo, trabajando en una consultora y manteniendo cierta distancia de las controversias políticas que rodeaban a su padre. En sus conversaciones familiares, solía advertir a Antón sobre las consecuencias de su retórica inflamatoria, pero su padre, testarudo y orgulloso, lo despreciaba como “demasiado pragmático”.

Cuando llegaron las deportaciones, Daniel intentó argumentar que no tenía vínculo alguno con las actividades políticas de su progenitor. No sirvió de nada. Para el sistema, su apellido era suficiente.

El viaje a Asia Central fue una humillación. Junto a otros gallegos, fue trasladado en trenes y aviones, sin explicaciones detalladas y con apenas sus pertenencias esenciales. Pero lo que más le dolía a Daniel no era la pérdida de su vida en Galicia, sino el veneno que sentía hacia su propio padre. Aquella experiencia le hizo ver a Antón como el egoísta que, al proteger sus ideales, había condenado a su propio hijo a un destierro.


Una vida en la urbe sin historia

A pesar de todo, la vida en Dàqiáng Zhèn no era tan terrible como Daniel temía. La ciudad, aunque carente de encanto, era segura. No había crimen, ni corrupción visible, y los deportados podían trabajar y enviar dinero a sus familias en Europa si lo deseaban. Daniel pronto se dio cuenta de que China no buscaba castigarlos, sino integrarlos en su ecosistema económico global. Por supuesto, había límites. Las críticas al régimen, aunque infrecuentes, se encontraban con un silencioso espectro de censura, y la posibilidad de regresar a Europa era prácticamente inexistente.

Daniel se levantaba temprano cada día para tomar un tren ligero hacia el distrito donde trabajaba. Su despacho estaba lleno de compañeros de diferentes países europeos, que también habían sido reubicados. La mayoría evitaba hablar de política; era más fácil centrarse en los pequeños placeres: un buen café, un libro, las breves conversaciones en el idioma común que iban desarrollando entre ellos.

Fue en esos momentos cuando Daniel empezó a sentirse parte de una extraña comunidad. Aunque cada uno tenía sus propias tragedias o resentimientos, su experiencia compartida en aquella ciudad los unía. Aprendió a disfrutar de las cosas pequeñas: una conversación sincera, una caminata al parque central, incluso el desafío de mejorar su mandarín, un idioma que al principio le parecía inabordable, pero que progresivamente le fue abriendo puertas.


Recuerdos y redención

A pesar de la rutina establecida, el peso del pasado seguía rondando la mente de Daniel. Por las noches, pensaba en Galicia, en el olor del mar y los días lluviosos en los bosques. Sabía que su exilio estaba enraizado en las acciones de su padre, pero también comenzaba a preguntarse si algún día podría encontrar una forma de reconciliarse con él.

Los residentes chinos en Galicia habían sufrido injusticias que no se podían ignorar. Las imágenes de negocios destrozados y familias aterrorizadas durante los pogromos no desaparecían de su memoria. Aunque nunca había estado de acuerdo con las opiniones de su padre, tampoco había hecho nada para contrarrestarlas. Quizás estaba pagando, de una forma indirecta, por su propia apatía.


Construyendo un nuevo futuro

Con el paso de los años, Daniel encontró algo que nunca esperó: estabilidad. No era feliz en el sentido pleno de la palabra, pero tampoco vivía una vida miserable. Había hecho amigos, aprendido un nuevo idioma y desarrollado una rutina en la que incluso encontraba momentos de satisfacción.

Entendió que Dàqiáng Zhèn no era el final de su vida, sino un capítulo diferente. Aprendió a desligarse del peso de los errores de su padre, cultivando una especie de paz interior que no dependía ni de Galicia ni de las decisiones externas.

Un día, mientras caminaba por una de las amplias avenidas de la ciudad, observó a un grupo de niños jugando bajo un cartel que celebraba la cooperación internacional entre Europa y China. Por primera vez en mucho tiempo, sintió algo parecido a la esperanza. Quizás no era el futuro que había imaginado, pero era un futuro que podía construir, día a día.

En el fondo, Daniel seguía siendo gallego, pero también había empezado a ser algo más: un ciudadano del mundo, destinado a vivir entre fronteras que, aunque impuestas, también ofrecían nuevas posibilidades.

Un Nuevo Camino: La Orden de Tritones y Sirenas

La rutina de Daniel en Dàqiáng Zhèn daba signos de estabilizarse cuando, en una conversación casual con uno de sus vecinos gallegos, escuchó hablar por primera vez de la Orden de los Tritones y Sirenas. Era una organización paramasónica con presencia en la ciudad, tolerada por las autoridades de Karakal y con un estilo mucho más relajado y diverso que las logias tradicionales. A diferencia de la masonería clásica, era mixta, más accesible y se enfocaba en el intercambio intelectual, la exploración filosófica y el desarrollo personal.

Lo que realmente llamó la atención de Daniel fue el detalle de que las ceremonias y los debates en la logia se celebraban en Interlingua, una lengua construida a partir de elementos comunes de las lenguas romances, lo que facilitaba la comunicación entre aquellos cuyos idiomas nativos compartían raíces latinas. La idea de poder conversar con personas de origen diverso, pero con las que compartía un trasfondo lingüístico y cultural, le resultó fascinante. Hasta entonces, Daniel sentía que su mundo social en Dàqiáng Zhèn era limitado, y unirse a la logia parecía una oportunidad de expandir horizontes.


La Iniciación en la Logia

El edificio donde se reunía la logia, una antigua biblioteca reconvertida en centro cultural, era modesto pero acogedor. En su primera visita, Daniel fue recibido por Márcio, un brasileño de mediana edad con una energía contagiosa, y Clara, una francesa amable y de risa fácil. La inclusión era palpable desde el primer instante, y aunque las ceremonias tenían un aire formal, estaban impregnadas de humor y camaradería.

La Orden no imponía grandes exigencias a sus miembros, más allá de la disposición al aprendizaje y al diálogo. Durante las reuniones, debatían temas que iban desde filosofía y literatura hasta ética y ciencia, siempre manteniendo un espíritu de respeto mutuo. Daniel se sintió atraído por la diversidad del grupo: había italianos, portugueses, latinoamericanos, españoles, y también algunos locales karakalís que hablaban fluidamente Interlingua.

Pronto, la logia se convirtió en una parte esencial de su vida. Allí encontró un espacio donde no solo podía hablar de ideas complejas y compartir sus pensamientos, sino también forjar amistades más profundas. Márcio y Clara se convirtieron en sus principales confidentes, y las reuniones, que incluían desde ceremonias simbólicas hasta cenas informales, le ofrecieron una vida social que había echado de menos desde que llegó a la ciudad.


El Encuentro con Adriana

Fue en una de esas reuniones de la Orden donde Daniel escuchó por primera vez sobre Adriana, una ingeniera rumana que trabajaba en Dàqiáng Zhèn. Aunque ella no era miembro de la logia, era conocida por algunos de los participantes. Con el tiempo, la vida quiso que ambos coincidieran en un evento organizado por la comunidad internacional de la ciudad. Fue una tarde soleada en el Parque de la Amistad, un espacio verde diseñado para simbolizar la cooperación global, donde varias culturas presentaban espectáculos y actividades.

Adriana estaba junto a un pequeño grupo de mujeres: Hanna, una alemana con un marcado sentido del humor; Luz, una peruana que trabajaba como periodista; Zuzana, una eslovaca aficionada a la fotografía, y Ming, una china encantadora que había abandonado Shanghái para buscar un nuevo comienzo en Karakal. Adriana destacaba por su elegancia discreta, su sonrisa cálida y su carácter sereno. Llevaba una camiseta sencilla y pantalones de deporte, pero era evidente que cuidaba de sí misma. Era atlética, tenía un porte confiado, y cuando hablaba irradiaba inteligencia y curiosidad por el mundo.

La conversación inicial entre Daniel y Adriana fue breve, pero dejó una impresión profunda en él. Hablaron sobre su pasión por los viajes y sobre la experiencia de vivir en un país tan singular como Karakal. Adriana le confesó que había llegado voluntariamente a la ciudad tras pasar varios años trabajando en Kazajistán. Allí había encontrado su vocación como ingeniera en proyectos de infraestructura sostenible.

—No soy de las que se queda en un solo lugar mucho tiempo, pero esta ciudad tiene algo que me intriga.

La imagen de Adriana quedó grabada en la mente de Daniel. Era el tipo de persona que hacía todo con un propósito.


Una Amistad Creciente

Con el paso de las semanas, Daniel y Adriana comenzaron a coincidir más a menudo. A veces era en encuentros sociales organizados por amigos en común, otras veces en el gimnasio donde ambos iban a entrenar. Adriana siempre parecía rodeada de sus amigas, que formaban una especie de pequeño “club multicultural”, pero nunca rechazaba la oportunidad de charlar con Daniel cuando se lo encontraba.

Aunque ambos compartían una conexión inmediata, Daniel no estaba seguro de cómo interpretar sus gestos. Adriana era naturalmente amable y agradable con todos, pero en ocasiones había algo en su mirada que sugería un interés más profundo cuando hablaban.

En una ocasión, después de un evento cultural, ambos decidieron pasear juntos por la ciudad. Caminaban por las amplias avenidas y los parques perfectamente diseñados de Dàqiáng Zhèn mientras discutían sobre literatura. Daniel mencionó su afición por autores como Gabriel García Márquez, y Adriana, con una sonrisa encantadora, le recomendó que leyera a Mircea Eliade, un antropólogo y escritor rumano que exploraba temas de espiritualidad y mitología.

—Creo que te gustará. Tiene una forma de conectar lo cotidiano con lo trascendental.

Daniel no pudo evitar sentirse cada vez más atraído por ella. Adriana no solo era guapa; era brillante, independiente y tenía una forma de ver la vida que lo fascinaba. Sin embargo, la duda lo atormentaba. ¿Era solo una amistad para ella? ¿O había algo más en esos paseos y en las conversaciones que se alargaban hasta la noche?


Sentimientos a Fuego Lento

Adriana, por su parte, también se sentía cada vez más cómoda con Daniel. Aunque al principio no le había prestado mucha atención, pronto comenzó a notar detalles de él que la cautivaban: su curiosidad genuina, su sentido del humor sutil y su forma de escuchar con atención. A menudo se encontraba pensando en sus charlas y, aunque no era el tipo de persona que se dejaba llevar fácilmente por sus emociones, algo en Daniel le resultaba diferente.

Pero Adriana era reservada por naturaleza. Había construido su vida con esfuerzo, moviéndose de país en país, y no estaba segura de si quería arriesgar su independencia emocional por alguien que, como ella, parecía estar de paso en aquella ciudad.


Un Paseo Bajo las Estrellas

Finalmente, una noche, después de una cena organizada por compañeros de trabajo, Adriana y Daniel se encontraron caminando juntos nuevamente. La ciudad estaba tranquila, y las luces de los rascacielos se reflejaban en los canales del parque central. Daniel reunió el valor para expresar lo que sentía, aunque de forma sutil.

—Sabes, nunca imaginé encontrar a alguien como tú en un lugar como este. Es curioso cómo la vida nos sorprende en los momentos menos esperados.

Adriana se detuvo, lo miró a los ojos y, con una leve sonrisa, respondió:

—La vida tiene sus formas de empujarnos hacia lo inesperado. Quizás eso es lo que la hace tan interesante.

Daniel no estaba seguro de si aquella respuesta significaba algo más, pero, por primera vez, sintió que había una chispa. Una chispa que prometía algo más que amistad.

Encuentro en el Círculo Social

La primera vez que Adriana conoció a Ming, la amiga china de Daniel, fue en un evento cultural organizado por la comunidad internacional de Dàqiáng Zhèn. Ming, una joven profesional de Shanghái que trabajaba como consultora de proyectos tecnológicos, tenía un aire elegante y sofisticado que contrastaba con su personalidad abierta y directa.

Durante la velada, Ming observaba con curiosidad la interacción entre Daniel y Adriana. Era evidente el interés mutuo, y como amiga cercana de Daniel, Ming no pudo evitar querer conocer más sobre la mujer que había capturado la atención de su amigo.

—Así que eres la ingeniera rumana que ha estado ocupando los pensamientos de Daniel —dijo Ming con una sonrisa pícara, mientras compartían una mesa en un pequeño café del centro de la ciudad.

Adriana, sorprendida por la franqueza, respondió con humor:

—¿Y tú eres la amiga que vigila que nadie se acerque demasiado a Daniel?

Ming rio abiertamente. Su risa era franca, sin artificios. Pronto comenzaron a conversar sobre sus experiencias como profesionales internacionales, sus vivencias en Dàqiáng Zhèn y sus perspectivas sobre la vida global.

Lo que más sorprendió a Adriana fue la profundidad de Ming. No era solo una profesional exitosa, sino alguien con una visión crítica del mundo, capaz de analizar con agudeza las complejidades de las relaciones internacionales y culturales.

—Daniel me ha hablado muy bien de ti —comentó Ming en un momento de la conversación—. Dice que eres la persona más interesante que ha conocido en la ciudad.

El comentario hizo que Adriana sintiera un leve rubor, algo poco común en ella. La complicidad entre Daniel y Ming era evidente, y eso le resultó reconfortante. No era una amistad posesiva, sino genuina.

Cuando se despidieron, Ming le dio a Adriana un consejo inesperado:

—No dejes que los miedos te impidan ver lo que puede ser una conexión especial. La vida en ciudades como esta es corta, y las oportunidades verdaderas son escasas.

Adriana reflexionó largo tiempo sobre aquellas palabras después del encuentro.

Un Día Gris y un Zapato Perdido

Llovía con intensidad sobre Dàqiáng Zhèn. No era un aguacero ligero, sino una lluvia persistente que parecía querer borrar los contornos de la ciudad, difuminando los rascacielos y convirtiendo las amplias avenidas en canales improvisados.

Daniel salía de la oficina cuando ocurrió. Un charco más profundo de lo esperado, un resbalón imperceptible, y de repente su zapato derecho desapareció, arrastrado por la corriente que bajaba por la acera. Intentó recuperarlo, pero la masa de agua gris lo había llevado hacia un sumidero, perdiéndose para siempre entre el hormigón y el asfalto.

Quedó con un pie completamente mojado, el calcetín empapado adherido a la piel, sintiendo el frío subir por su pierna. La imagen era casi cómica: un gallego deportado, parado en medio de una calle china de Asia Central, con un zapato menos, contemplando el lugar donde su calzado había desaparecido.

Pensó en llamar a Ming para que lo recogiera, pero decidió caminar. A veces la vida te quita un zapato, y lo mejor es seguir adelante.

Un Amor Bajo el Cielo de Asia Central

Los días de Daniel y Adriana en Dàqiáng Zhèn transcurrían con la intensidad contenida de quienes saben que algo profundo está sucediendo entre ellos. Durante semanas, su amistad había ido creciendo, alimentada por largas charlas, paseos por los parques de la ciudad y pequeñas confidencias que creaban un puente entre sus mundos. Aunque ambos sabían que algo más latía bajo la superficie, ninguno había dado el paso definitivo… hasta aquella noche.

Estaban sentados en un banco del Parque de la Amistad, un espacio donde las luces cálidas de la ciudad competían con las estrellas en el cielo despejado. Adriana acababa de empezar a dibujar un boceto. La cadencia con la que sostenía el lapiz entre los dedos, trazando líneas con precisión y calma sobre el papel, reflejaba la esencia de quién era: equilibrada, serena, pero con una chispa de atrevimiento.

Daniel rompió el silencio.

—¿Sabes? Estos momentos contigo son lo mejor que me ha pasado desde que llegué a esta ciudad. Bueno… en realidad, desde hace mucho más tiempo.

Adriana lo miró, sorprendida al principio, pero luego su expresión se suavizó en una sonrisa sincera.

—Daniel, creo que… —hizo una pausa, apartando su cuaderno— Creo que siento lo mismo.

Él, más valiente de lo que se había sentido en meses, tomó su mano.

—¿Lo dices en serio? Porque para mí tú no eres solo la mejor parte de estar aquí. Eres la única razón por la que esta ciudad se siente como un lugar al que pertenezco.

Adriana lo miró fijamente, como si evaluara la profundidad de sus palabras. Luego, con esa sonrisa serena que tanto lo atraía, respondió:

—Yo también me siento así contigo.

Fue un momento sencillo, sin grandes gestos ni dramatismos, pero absolutamente perfecto. La declaración mutua de amor quedó sellada con un beso bajo las estrellas, mientras una suave brisa de la estepa acariciaba sus rostros.


Presentando a los Amigos

La relación de Adriana y Daniel no tardó en hacerse pública entre sus círculos de amigos. La primera en enterarse, por supuesto, fue Ming, la amiga china de Daniel, quien no pudo contener una sonrisa triunfal cuando él le confesó la noticia.

—Sabía que esto pasaría. Tú mirabas a Adriana como si ella fuera la única persona en el mundo.

En cuanto a Adriana, sus amigas —Hanna, Luz, Zuzana y Ming (quien también formaba parte de su círculo)— se lo tomaron con la misma naturalidad. Mientras tomaban un café en una tarde perezosa, Hanna fue la primera en bromear:

—Bueno, ya era hora. Creí que iba a ser necesario empujarte hacia él.

Luz, la peruana del grupo, añadió con una sonrisa:

—Daniel tiene esa vibra de tipo tranquilo pero con una profundidad que atrae. Honestamente, siempre supe que terminarías con él.

Adriana se limitó a reír, disfrutando de las bromas y comentarios. Aunque compartía muchas cosas con sus amigas, su relación con Daniel se sentía íntima, personal, algo que pertenecía solo a ellos dos.


Excursiones y Momentos Compartidos

Con el inicio de su romance, Daniel y Adriana comenzaron a explorar juntos los alrededores de la ciudad, que ofrecían paisajes naturales sorprendentes dentro de la vasta y árida región de Karakal. Uno de sus lugares favoritos se encontraba a las afueras: un lago salado de aguas cristalinas rodeado de suaves colinas marrones.

Un Día a la Vuelta de la Logia

Aunque Adriana no formaba parte de la Orden de los Tritones y Sirenas, a veces preguntaba curiosidades sobre las ceremonias o los temas tratados. Una noche, después de que Daniel regresara de un ritual especialmente reflexivo, ella le esperaba en su apartamento con una cena sencilla preparada, algo que solía hacer cuando ambos terminaban tarde sus actividades.

—¿Cómo estuvo la ceremonia? —preguntó mientras servían el vino.

Daniel se rió mientras colocaba los platos en la mesa.

—Estuvimos hablando sobre cómo equilibrar nuestras expectativas con la realidad. Lo gracioso es que terminé pensando en nosotros.

Adriana frunció el ceño, interesada.

—¿En nosotros? ¿Por qué?

—Porque lo que tenemos es mucho mejor que cualquier expectativa que pudiera haber tenido cuando llegué aquí. Nunca imaginé que encontraría a alguien como tú en esta ciudad.

Adriana lo miró con una mezcla de ternura y diversión.

—Eres muy poético para ser ingeniero.

Él se encogió de hombros.

—Será la influencia de la logia.

Ambos rieron, y en ese momento, bajo la luz cálida de la cocina, quedó claro que lo que habían construido juntos no era solo un romance pasajero, sino algo con raíces profundas que los sostenían en una tierra que, de otro modo, habría seguido sintiéndose como un exilio.


Un Amor Que Florece

Daniel y Adriana continuaron compartiendo su tiempo, explorando la ciudad y sus alrededores, y, sobre todo, disfrutando de la conexión especial que los había unido. Cada excursión y cada charla nocturna eran ahora momentos que ambos compartían como parte de su historia conjunta.

El amor entre ellos no era dramático ni explosivo, sino algo sereno y constante, como las aguas de un lago al que regresaban una y otra vez, sabiendo que, en medio de todo lo extraño y desconocido en Dàqiáng Zhèn, habían encontrado su refugio.

Un Paseo en Bicicleta por Dàqiáng Zhèn El sol se derramaba sobre las amplias avenidas de Dàqiáng Zhèn, una de esas raras mañanas en que el cielo era despejado y la ciudad parecía menos fría y funcional que de costumbre. Adriana y Daniel habían decidido aprovechar el buen clima para recorrer la ciudad en bicicleta, una actividad que, aunque sencilla, les ofrecía una sensación de libertad en un lugar que a menudo podía parecer monótono. Para Daniel, que solía caminar o tomar el transporte público, la bici ofrecía una perspectiva completamente nueva de la ciudad. Para Adriana, acostumbrada a explorar cada rincón como si fuera parte de una expedición, era una oportunidad perfecta para compartir con él un poco de su energía contagiosa. Ambos llevaban bicicletas alquiladas en una de las muchas estaciones automáticas distribuidas por la ciudad. Eran modelos modernos, prácticos, diseñados para el estilo urbano que predominaba en Dàqiáng Zhèn. Adriana lideraba, con su mochila ligera ajustada a los hombros, mientras Daniel iba detrás, disfrutando del frescor del aire contra su rostro. El Distrito Financiero: El Corazón Reluciente de la Ciudad Comenzaron su recorrido en el distrito financiero, donde los enormes rascacielos de vidrio y acero competían por alcanzar el cielo. Reflexiones de luz se multiplicaban en las fachadas de los edificios, creando un espectáculo hipnótico mientras pedaleaban por las avenidas. —La primera vez que pasé por aquí, pensé que estaba en una maqueta —dijo Daniel, señalando hacia un edificio con un diseño futurista que aparecía en casi todas las postales de la ciudad. Adriana rió. —¿Sabes? Yo tuve la misma sensación. Todo es tan... perfecto y simétrico que casi parece irreal. Pero reconozco que me gusta. Hay algo tranquilizador en que todo esté tan bien organizado. A medida que avanzaban, esquivaban a los oficinistas que caminaban apresuradamente y a los tranvías silenciosos que seguían sus trayectos impecablemente programados. Aquí, el corazón económico de la ciudad parecía latir al ritmo constante de la eficiencia. El Mercado Internacional: Olores y Sabores del Mundo Desde el distrito financiero, giraron hacia el Mercado Internacional, un espacio vibrante donde la homogeneidad de la metrópolis se desvanecía, dando paso a colores, sonidos y olores que reflejaban la diversidad cultural de Dàqiáng Zhèn. Adriana frenó su bicicleta frente a un puesto de especias, donde el aire estaba impregnado de cúrcuma, canela y chile. —Cuando vine por primera vez aquí, supe que esta era mi parte favorita de la ciudad —dijo, bajando de su bicicleta y sujetándola con una mano mientras inspeccionaba un pequeño frasco de miel local. Daniel, todavía montado, miró alrededor, maravillado por la energía del lugar. Había comerciantes de todo el mundo: kazajos con sombreros tradicionales, vendedores chinos ofreciendo dim sum recién hecho, mujeres rusas ofreciendo tejidos bordados, y hasta un par de españoles que vendían jamón y aceite de oliva. —Tienes razón, esto es un oasis de humanidad —comentó Daniel, mientras sus ojos se perdían en un puesto lleno de frutas exóticas que nunca había visto antes. Adriana compró un par de pequeños pastelillos de miel y frutos secos. Se los pasó a Daniel mientras volvían a subirse a las bicicletas. —Te va a encantar —le dijo. Y tenía razón. El sabor dulce y crujiente le provocó una sonrisa inmediata. El Canal Dorado: Un Paseo junto al Agua Desde el mercado, tomaron un desvío hacia el Canal Dorado, un sistema de canales inspirado en las ciudades chinas tradicionales, con un toque moderno que lo hacía único. Las aguas tranquilas reflejaban el cielo de azul intenso y los edificios que se alineaban en sus orillas, mientras pequeñas embarcaciones cargadas de flores y mercancías se deslizaban lentamente. El carril bici que seguían serpenteaba junto al canal, flanqueado por árboles perfectamente podados que ofrecían sombra. Aquí, el ritmo de la ciudad era más lento, casi relajante. —¿No te parece curioso cómo esta parte de la ciudad parece estar diseñada para que olvides que estás en medio de la estepa? —comentó Adriana. Daniel asintió, observando una pareja que paseaba de la mano por la orilla, mientras un grupo de niños locales lanzaba pequeños barcos de papel al agua. —Sí. Es como si quisieran que este lugar pareciera un refugio en medio de todo lo demás. Adriana detuvo su bicicleta un momento, apoyando un pie en el suelo para mirar más de cerca una pequeña pagoda construida junto al canal. Era un lugar tranquilo, perfecto para sentarse y contemplar la vida que fluía alrededor. —Volvamos aquí algún día con un libro o un termo de café —sugirió, sonriendo mientras miraba a Daniel. —Es una cita —respondió él, devolviéndole la sonrisa. El Parque de la Amistad: Naturaleza y Contemplación Terminaron el recorrido en el Parque de la Amistad, un enorme espacio verde que servía como el pulmón de la ciudad. Era un lugar que ambos conocían bien, pero recorrerlo en bicicleta les ofreció una nueva perspectiva. Los senderos serpenteaban entre grandes extensiones de césped, flores cuidadosamente dispuestas y estatuas dedicadas a la cooperación entre naciones. Decidieron detenerse junto a un pequeño lago artificial donde una bandada de cisnes nadaba tranquilamente. —¿Otro momento especial? —preguntó Daniel, tomando asiento en uno de los bancos junto a ella. Adriana exhaló lentamente, mirando hacia el agua. —Sí, pero este es un poco diferente. Es especial porque estoy contigo. Daniel, tocado por sus palabras, le tomó la mano mientras el viento jugueteaba con su cabello castaño. —Podría hacer esto todos los días contigo y nunca me cansaría. Ella sonrió, acercándose un poco más a él. —Bueno, vamos paso a paso. Pero admito que no me importaría repetirlo más seguido. Ambos se rieron suavemente, disfrutando de la tranquilidad del parque y de la compañía mutua. Mientras las nubes comenzaban a cubrir el cielo, anunciando una ligera llovizna que caería sobre la ciudad, Daniel y Adriana se prepararon para regresar, guardándose en la memoria la sencillez y la felicidad de un paseo en bicicleta que, sin pretenderlo, se había convertido en otro capítulo especial de su historia juntos.

Un Fin de Semana de Tíos Impostores

Era un sábado por la mañana cuando Zuzana, la amiga eslovaca de Adriana, llamó para pedirles un favor. Zuzana estaba lidiando con un imprevisto de última hora: una reunión urgente en su empresa, algo poco habitual durante el fin de semana, y no tenía con quién dejar a sus dos hijos, Marek, de ocho años, y Lenka, de cinco.

—Son buenos niños, de verdad —se apresuró a decir Zuzana por teléfono—. Pero les encantará pasar tiempo con vosotros. Adriana, Lenka ya te adora.

Adriana, que tenía debilidad por los niños, aceptó sin dudar, arrastrando también a Daniel a la experiencia.

—No te preocupes, sobreviviremos juntos —le dijo Adriana, riendo mientras preparaba una pequeña mochila con algunos juegos de mesa y una merienda para llevar a casa de Zuzana.

Daniel, aunque un poco nervioso, decidió tomárselo como una aventura. Después de todo, no podía decirle que no a Adriana, especialmente cuando lo miraba con esa sonrisa entusiasta.


El Encuentro con Marek y Lenka

Cuando llegaron al apartamento de Zuzana, los niños los recibieron con entusiasmo. Marek, que ya estaba en la puerta con un juguete de dinosaurio en la mano, parecía intrigado por Daniel. Lenka, en cambio, corrió directamente hacia Adriana y la abrazó con toda la confianza que solo los niños son capaces de dar.

—¿Eres un caballero? —preguntó Marek a Daniel nada más verlo, sosteniendo su dinosaurio como si fuera un caballero medieval.

—Claro que sí —respondió Daniel, sonriendo mientras hacía una pequeña reverencia teatral—. Y tú, ¿eres un valiente caballero también?

Marek asintió con seriedad, como si el asunto fuera de suma importancia.

Adriana, mientras, ya estaba sentada en el sofá con Lenka, que insistía en mostrarle su colección de muñecas.

—Esta es Nora y esta es Sofía —explicó Lenka con una voz dulce, señalando a sus muñecas con trajes de colores.

Zuzana, agradecida por la rápida conexión entre los niños y sus cuidadores improvisados, salió corriendo hacia su reunión, dejando en sus manos la responsabilidad de una jornada completa con los pequeños.


Explorando el Parque con los Niños

Adriana y Daniel decidieron que lo mejor sería sacar a los niños al aire libre, así que se dirigieron al Parque de la Amistad, un lugar que ya conocían bien. Marek pedaleaba con su pequeña bicicleta mientras Daniel lo seguía corriendo, fingiendo ser un dinosaurio que lo perseguía, lo que provocó risas constantes del niño.

Lenka, por su parte, iba agarrada de la mano de Adriana, quien le enseñaba cómo reconocer las flores que crecían a lo largo de los senderos del parque.

—¿Esta cuál es? —preguntó Lenka, señalando una flor violeta.

—Eso es lavanda —respondió Adriana, inclinándose para que Lenka pudiera olerla.

—¡Huele bonito! —exclamó la niña, encantada.

Más tarde, se sentaron bajo un árbol para organizar un pequeño picnic. Adriana había traído bocadillos, frutas y galletas, mientras Daniel se encargaba de cortar pequeños trozos de manzana para los niños.

—Marek, ¿quieres más jugo? —preguntó Daniel, sosteniendo el cartón.

—Sí, pero no me pongas hielo. El hielo es para chicos débiles —dijo Marek con una seriedad tan cómica que Adriana y Daniel no pudieron evitar reír.

Lenka, entretanto, estaba demasiado ocupada jugando a intercambiar sombreros con Adriana como para prestar atención a su hermano.


Una Ocasión para Reflexionar

Mientras los niños corrían por los jardines después de comer, Adriana y Daniel se sentaron en un banco cercano para tomar un respiro. Desde ahí, los observaban jugar: Marek se había subido a un árbol bajo y Lenka estaba intentando atraparlo, riendo a carcajadas.

—Tienen muchísima energía —comentó Daniel, sonriendo mientras veía cómo Marek fingía ser un superhéroe que huía de Lenka, quien ahora era la “villana” de la historia.

Adriana lo miró con una expresión que mezclaba diversión y ternura.

—Sí, pero es bonito, ¿no crees? Ver cómo disfrutan de cada pequeño momento.

Daniel asintió, aunque no pudo evitar hacer una mueca de cansancio fingido.

—Definitivamente me hacen cuestionarme si tendría la paciencia suficiente para ser padre algún día.

Adriana lo miró de reojo, fingiendo sorpresa.

—¿Qué pasa? ¿No tienes instinto paternal?

—Quizás lo estoy descubriendo ahora mismo —respondió él con una sonrisa.

Adriana rio suavemente, mientras un pensamiento la atravesaba. Nunca había considerado en serio la posibilidad de formar una familia, pero ver a Daniel interactuando con los niños le hizo imaginar cómo sería tener un futuro más estable, menos nómada. No dijo nada en voz alta, pero sus pensamientos le provocaron una sensación cálida.


Un Final con Risas y Cansancio

De vuelta en casa de Zuzana, Marek y Lenka estaban cansados pero felices. Marek insistió en mostrarle a Daniel cómo había perfeccionado su “técnica de dinosaurio” durante el tiempo en el parque, mientras Lenka se quedó dormida en los brazos de Adriana antes de que pudieran leerle un cuento para la siesta.

Cuando Zuzana regresó, parecía aliviada al encontrar a los niños contentos y tranquilos.

—¡Gracias, de verdad! Les habéis hecho el día.

—Nosotros también lo hemos disfrutado —respondió Adriana, sonriendo mientras miraba a Lenka, que aún dormía profundamente.

De camino a casa, Daniel y Adriana caminaban en silencio al principio, pero luego él rompió el momento para decir algo con una mezcla de broma y honestidad:

—Bueno, creo que oficialmente sobrevivimos a nuestra primera misión como cuidadores.

Adriana rió, dándole un ligero empujón en el hombro.

—Lo hiciste muy bien para ser tu primera vez. Tal vez hasta tengas talento.

Daniel la miró con una sonrisa ladeada.

—¿Tú crees? Entonces tal vez debería empezar a pensar en practicar más seguido contigo.

Adriana le devolvió la sonrisa, pero no dijo nada. En cambio, se acercó un poco más a él, mientras ambos caminaban bajo las luces suaves de la ciudad, sintiendo que, así como entre ellos dos, en el día que acababan de compartir, había algo que se sentía perfectamente natural.

Un Fin de Semana en la Capital de Karakal

Daniel había encontrado en la carpintería una forma de expresión y relajación. En los momentos en que no podía acceder a un taller completo, se dedicaba a crear miniaturas: casitas de muñecas con muebles diminutos, objetos decorativos y pequeñas figuras religiosas. Esta afición le permitía mantener viva su pasión por trabajar la madera, incluso en los confines de su apartamento en Dàqiáng Zhèn.

Un fin de semana, Daniel y Adriana decidieron hacer un viaje a Nukus, la capital de la República de Karakal, junto con algunos amigos. La ciudad, mucho más pequeña que Dàqiáng Zhèn y con menos influencia china, ofrecía una experiencia más auténtica de Asia Central.

Al llegar a Nukus, el grupo quedó impresionado por el contraste con Dàqiáng Zhèn. Las calles eran más estrechas y bulliciosas, llenas de gente vestida con ropas tradicionales. El aroma de especias y el sonido de la música local llenaban el aire.

Paseando por el centro de la ciudad, se detuvieron en el colorido Bazar Mizdakhan. Allí, Daniel se maravilló con los artesanos locales que trabajaban la madera, creando intrincados diseños en puertas y muebles. Adriana, por su parte, se deleitó con los tejidos tradicionales y las joyas de plata características de la región.

Más tarde, visitaron el Museo Estatal de Arte de Karakalpakstán, conocido como el “Louvre de las Estepas”. Quedaron asombrados por la colección de arte vanguardista ruso y las antigüedades de la región de Corasmia.

Al caer la noche, el grupo se dirigió a una chaikhana tradicional para cenar. Se sentaron en el suelo alrededor de un dastarkhan, un mantel extendido con una variedad de platos típicos. La cena comenzó con una sopa caliente de cordero llamada shurpa, seguida del plato principal: palov, un arroz especiado con carne y verduras. También probaron el kazan kabob, carne asada con patatas, y samsa, empanadas rellenas de carne.

Durante la cena, un anciano local les contó historias sobre las tradiciones karakalpak, incluyendo la importancia del té en la cultura local. Daniel y Adriana se miraron, sorprendidos por la calidez y hospitalidad de la gente, tan diferente de la atmósfera más formal de Dàqiáng Zhèn.

Mientras saboreaban el postre, chak-chak (bolitas de masa fritas cubiertas de miel), Daniel comentó:

“Es fascinante cómo esta ciudad ha mantenido su esencia. Me recuerda un poco a Galicia, donde las tradiciones siguen vivas a pesar del paso del tiempo.”

Adriana asintió, pensativa. “Sí, hay algo especial aquí. Es como si el tiempo se hubiera detenido, pero de una manera hermosa.”

Al regresar a su hotel, ambos se sentían enriquecidos por la experiencia. Daniel ya estaba pensando en cómo podría incorporar algunos de los diseños tradicionales que había visto en sus próximos proyectos de carpintería en miniatura.

Este viaje a Nukus no solo les había ofrecido un respiro de la vida en Dàqiáng Zhèn, sino también una nueva perspectiva sobre la rica cultura de Karakal, dejándoles con ganas de explorar más este fascinante país.

Daniel se despertó temprano, como de costumbre, pero la ausencia de Adriana se hacía notar en el silencio del apartamento. Preparó su desayuno en solitario, un café y unas tostadas, mientras revisaba las noticias en su teléfono. La rutina era la misma, pero se sentía diferente sin la presencia de Adriana.

En la oficina, Daniel se sumergió en su trabajo, diseñando sistemas de reciclaje de agua para un nuevo complejo residencial. Su colega chino, Li Wei, notó su estado de ánimo más apagado.

“¿Todo bien, Daniel?” preguntó Li Wei durante el almuerzo.

“Sí, es solo que Adriana está de viaje en Rumanía visitando a su familia. La echo de menos”, respondió Daniel con una sonrisa melancólica.

Li Wei asintió comprensivamente. “Entiendo. Cuando mi esposa viaja, yo también me siento así. Pero el tiempo pasará rápido, ya verás.”

Después del trabajo, Daniel decidió pasar por el taller de carpintería comunitario. Trabajar la madera siempre lo ayudaba a despejar su mente. Esa noche, se concentró en tallar una pequeña caja decorativa, imaginando que sería un regalo perfecto para Adriana cuando regresara.

De vuelta en casa, cenó algo ligero mientras esperaba la llamada de Adriana. Cuando su teléfono sonó, Daniel sintió una oleada de alegría.

“¡Hola, cariño!” saludó Adriana, su rostro iluminando la pantalla. “¿Cómo ha ido tu día?”

Daniel le contó sobre su jornada, omitiendo cuánto la extrañaba para no preocuparla. Luego, ansioso por saber de ella, preguntó: “¿Y tú? ¿Cómo has encontrado a tu familia?”

Adriana sonrió ampliamente. “Están todos bien. Mi madre sigue igual de enérgica, preparando comidas enormes para todos. Mi padre ha estado mostrándome las mejoras que ha hecho en el jardín. Y mi hermana pequeña, ¿te acuerdas que te conté que estaba embarazada? ¡Ya se le nota la barriguita!”

Daniel escuchó atentamente, feliz de ver a Adriana tan animada. Hablaron durante casi una hora, compartiendo anécdotas y planes para cuando ella regresara.

Cuando finalmente se despidieron, Daniel se fue a dormir sintiéndose más conectado con Adriana a pesar de la distancia. Aunque la echaba de menos, sabía que estos diez días pasarían rápido y pronto volverían a estar juntos en Dàqiáng Zhèn.

Daniel recibió la noticia sobre la salud de su padre como un golpe inesperado. Su madre le informó por teléfono que Antón, su padre, necesitaba una cirugía urgente del corazón. La impotencia de no poder estar junto a su familia en Galicia debido a su condición de deportado en Dàqiáng Zhèn lo consumía.

“Mamá, ¿estás segura de que me estás contando todo? ¿No hay nada más grave que no me estén diciendo?”, preguntó Daniel, su voz teñida de preocupación.

“Hijo, te estamos diciendo todo lo que sabemos. La operación es delicada, pero los médicos son optimistas”, respondió su madre, intentando tranquilizarlo.

Cuando Adriana llamó desde Rumanía, Daniel no pudo contener su angustia. Le contó sobre la situación de su padre y sus temores.

“Daniel, amor, no te preocupes. Voy a ir a Galicia. Conoceré a tu familia y te mantendré informado de todo”, dijo Adriana con determinación.

Días después, Adriana llegó a Santiago de Compostela. La familia de Daniel la recibió con una mezcla de sorpresa y gratitud. La madre de Daniel, María, la abrazó con fuerza.

“Gracias por venir, Adriana. Daniel nos ha hablado mucho de ti”, dijo María con los ojos húmedos.

Adriana acompañó a la familia al hospital, donde pudo ver a Antón antes de su cirugía. El hombre, a pesar de su estado, mantenía un espíritu fuerte.

“Así que tú eres la famosa Adriana”, sonrió Antón débilmente. “Cuida bien de mi hijo, ¿eh?”

Después de la operación, Adriana llamó a Daniel con buenas noticias. “Tu padre está bien, Daniel. La cirugía fue un éxito y los médicos dicen que se recuperará completamente”.

Mientras tanto, en Dàqiáng Zhèn, Daniel enfrentaba otro problema. En el almacén de la empresa habían desaparecido materiales de alto valor, y las sospechas recaían sobre él. Su jefe, Li Wei, lo llamó a su oficina.

“Daniel, se ha abierto una investigación interna. Hasta que se aclare todo, tendrás que trabajar bajo supervisión”, explicó Li Wei, visiblemente incómodo.

Daniel, aturdido por la noticia, solo pudo asentir. Ahora, además de la preocupación por su padre, tenía que lidiar con esta injusta sospecha sobre su integridad.

Daniel recibió la orden de presentarse en la sede central de la empresa en Shanghái con una mezcla de ansiedad y alivio. Por fin tendría la oportunidad de aclarar su situación, aunque el viaje lo alejaba aún más de su padre convaleciente en Galicia.

Al llegar a Shanghái, se instaló en un modesto hotel cerca de la sede de la empresa. Su vecino de habitación, un hombre mayor llamado Wei, al enterarse de que Daniel era carpintero aficionado, le pidió ayuda para levantar unos tabiques en su casa. Daniel, agradecido por la distracción, aceptó. Trabajar con sus manos le ayudó a calmar sus nervios mientras esperaba su comparecencia.

Mientras tanto, Adriana, aún en Galicia con la familia de Daniel, recibió la noticia de su viaje a Shanghái. Sin dudarlo, decidió ir a su encuentro. Utilizó parte de sus ahorros destinados a la compra de un coche y solicitó días libres en su trabajo. Su determinación por estar junto a Daniel en ese momento crucial era inquebrantable.

El reencuentro en Shanghái fue intenso y emotivo. Se abrazaron con fuerza en el vestíbulo del hotel, las palabras sobraban. Esa noche, compartieron sus miedos y esperanzas, reafirmando su compromiso mutuo.

Al día siguiente, Daniel se presentó en el departamento de recursos humanos. La tensión era palpable mientras explicaba su versión de los hechos. De repente, para su sorpresa, Li Wei, un compañero con quien apenas había interactuado en Dàqiáng Zhèn, entró en la sala.

Li Wei presentó pruebas concluyentes: registros de seguridad y testimonios que demostraban que Daniel no podía haber estado involucrado en la desaparición de los materiales. Además, señaló inconsistencias en los informes de inventario que apuntaban a un error administrativo más que a un robo.

Los responsables de la investigación, visiblemente impresionados por la evidencia presentada, deliberaron brevemente. Finalmente, el jefe del departamento anunció:

“Señor Loureiro, a la luz de esta nueva información, queda claro que usted es completamente inocente de cualquier irregularidad. Le ofrecemos nuestras sinceras disculpas por las molestias causadas.”

Daniel y Adriana regresaron a Dàqiáng Zhèn con una sensación de alivio y renovada confianza en su futuro juntos. Sus amigos, emocionados por su regreso y la buena noticia, organizaron una pequeña fiesta de bienvenida en el apartamento de Ming.

La velada estuvo llena de risas, música y conversaciones animadas. Ming preparó platos tradicionales chinos, mientras Hanna sorprendió a todos con un pastel casero. Entre brindis y anécdotas, Daniel y Adriana compartieron detalles de su aventura en Shanghái y Galicia.

La fiesta se prolongó hasta altas horas de la noche, con todos celebrando no solo la exoneración de Daniel, sino también la fuerza de su amistad y comunidad en Dàqiáng Zhèn. Mientras la noche avanzaba, Daniel y Adriana intercambiaron miradas cómplices, agradecidos por haber encontrado un hogar lejos de casa y un amor que había superado todas las pruebas.

 
Leer más...

from Explorations of probabilistic thinking

This blog goes out to people who are not professional statisticians or data analysts, but who need to work with one. Or hire one. If this describes you, here’s something very important: you need to know about archetypes of statistical practice.

In particular, if you need support for a problem that does not directly involve clinical trials, you should be discerning of what skills you need, and you can’t assume that just any statistician will do.

So, what in the world is an archetype of statistical practice?

In my nearly-30-year career as a statistician working in industry, it’s struck me that there are three main patterns of statistical work: – The clinical statistician – The industrial statistician – The machine-learning or algorithmic statistician

These are work areas, which call for certain work practices or mental orientations. Any specific statistician naturally adopts the practice pattern for their area of work, or they naturally migrate to the work that fits their orientation pattern. I call these “archetypes” of statistical orientation.

A person can have more than one archetype, and some may be able to adapt their work pattern to the different work at hand. But some strongly live in one area predominately, and would perform poorly in a different context, if they don’t receive specific training.

You may be asking, “Where do data scientists fit into this system?” I first came up with this system long ago, before “data scientist” was a thing, so humor me and let me parse the statistical world first, and then I’ll make an attempt at placing data scientists into it.

A caveat: my career experience has been in the health field (diagnostic devices and, a bit, pharmaceuticals). If you’re coming from a different background, perhaps things appear a bit different to you? I’d be interested to hear your thoughts.

With that, the three archetypes follow.

The clinical statistician

The clinical statistician supports clinical studies interpreted in an inherently adversarial context, whether they’re supporting a research manuscript for publication or a drug application to health authorities. They make arguments concerning the appropriate degree of evidence contained in the data for or against a hypothesis, sufficient to convince a skeptical audience. Therefore they must make sure everything is in order and all critical assumptions are met.

“Biostatistics” is the subfield of statistics that focuses on clinical trials. There are challenges that arise uniquely in clinical trials, and general statisticians may not be that familiar with some of them.

To illustrate a situation in which argument is key, and it’s critical to not make mistakes: in graduate school I took a math course called “Real Analysis”, which is the theoretical development of calculus. For one exam we were given one hour to prove 10 statements. In that hour I finished proving three of them; for the others I wrote down some thoughts but did not fully prove the statements. I was careful to say what I was confident in and why.

For confidently proving only 30% of the statements, I earned an “A” on the exam. I demonstrated that I was not extremely creative in math, but I knew what followed from what, and the latter is a valuable skill. In fact, mathematics is an edifice in which one true statement is based on another, so it strongly depends on there being no wrong things in the framework. This carries over to arguing for a skeptical audience: say what you can, don’t say what you can’t, and above all, don’t say a wrong thing. A wrong thing could cause your whole case to crumble. And if they find you saying one wrong thing, and you’re unaware that it’s wrong, can they believe other things you’re saying?

I’ve seen clinical statisticians look at a careful post-hoc exploratory analysis (which can be critical to the business) and make a blanket statement that statistical inference in exploratory analyses can’t be relied upon. This is true, but quite unhelpful–more helpful would be: how compromised is the particular exploratory analysis? This is one example where an orientation is not wrong but inappropriate to the context.

The industrial statistician

The industrial statistician focuses on experiments with many controllable factors, such as in a lab experiment. Their goal is to optimize a product or process, or to develop a predictive model of a system. Here it is critical to determine the most important contributors to the process and to understand different sources of variability. Once the most important factors are identified and characterized, less-important factors are of little interest. Assessing evidence for relationships sufficient to convince a skeptical audience is not important; what is important instead is reaching findings that will move the project forward usefully, even if they’re imperfect approximations of reality.

There is a technology for handling a large number of predictor variables under experimental control, especially where every single observation is expensive (e.g., it requires an entire run of a pilot manufacturing line).

For instance, the field of “fractional factorial designs” can develop a useful local model for 5 controlled factors by collecting only 9 runs (8 runs that perturb all 5 factors and one run in the nominal “center” in order to detect whether a linear model is adequate); an additional 10th run at the center point again would be valuable in order to estimate pure error. This assumes that interactions involving 3 factors or more are trivial, which is realistic in most cases. 9 or 10 runs stands in contrast to the 25 = 32 runs one might naïvely expect as a minimal perturbation of 5 factors (not counting center points or replication). 32 runs will support estimation of all possible interactions up to 5-way, but it is highly, highly unlikely that all such interactions will be active. Finding a balanced subset of runs in 5-dimensional space is a nontrivial exercise, and a geometrically appealing one. This is a useful skill, and one that a clinical statistician could very well have no awareness of.

There is an analogy with numerical optimization routines. Note that such algorithms work iteratively, and at each iteration they make a local linear or quadratic approximation to the function of interest. It isn’t critical that the function be truly linear or quadratic; the approximation only needs to be good enough to move the search process forward. The same is true for modeling of experiment data: the model needs to be a good enough local approximation that it moves the project forward; it need not be correct.

In fact, industrial work is usually iterative, in its best form. In fact, a rule of thumb is to spend no more than 20% of your budget on your first experiment, because you fully expect subsequent experiments. Subsequent experiments can incorporate previous findings, and it is efficient not to waste resources on factors or estimates that, given prior data, can be neglected. In a sequential context, correctness is less important than in the clinical context, provided results are correct enough; after all, if the conclusions of one experiment are a little off, the next experiment will refine them.

There is an art to working with a team to elicit a list of all potential factors, develop a strategy to handle them, and to bring the team on board with the experimental design. Thus there is a bit that is ineffable and social in the practice of industrial statistics.

The machine-learning or algorithmic statistician

Statistics is about learning from data, and standard statistical methods develop this learning by making assumptions that might be more useful than true. Do errors follow a Gaussian (normal) distribution? Are relationships linear? And we begin to realize that these assumptions, while convenient, are not actually required or even the main idea. We can do about as well if we assume that a relationship is smooth, rather than linear, for instance. This direction of interest leads to semiparametric modeling, multivariate clustering, semiparametric density estimation, and predictive models that allow for arbitrary complexity of interaction (neural nets, random forest, support vector machines). This flavor of statistician also takes responsibility for assessing a model’s generalizability to future data.

However, the big dichotomy in statistics is between clinical and industrial; the machine-learning orientation is usually added to one of the others, when it is expressed at all.

Data scientists and statisticians

Where is the boundary between data science and statistics? Is there one? Much ink has been spilled on this so it is probably foolish to pursue it here…but what the heck, completeness demands it. My own experience (with clinical biomarker exploration) suggests the following: – Data scientists are intentional about the craft of programming and managing data. While a few statisticians have intentionally nurtured their craft, the community doesn’t see it as a universal need. A randomly-selected data scientist is likely to be a better programmer than a randomly-selected statistician. – Data scientists take ownership of data pipelines and data handling, more so than statisticians. – Statisticians own the question of inference. If you’re making statistical inference, you’re doing statistics. Whether or not you consider yourself a statistician. – Data scientists tend to take more responsibility than statisticians for understanding the scientific background. – I see a bifurcation in the data science community: there are those whose analysis process is to use loops and a small set of hypothesis tests and plots, then interpret the pile of results that result. Others adopt machine-learning and clustering methods eagerly.

What does this all mean?

In the health-related industry, most statisticians work in the clinical area, and support the clinical archetype. This is very important work with its own idiosyncracies, and it’s good that these practitioners generally adopt the archetype appropriate to the work. Some of these practitioners may also be able to adopt one or more of the other archetypes when placed into a different context, while others may not.

The proportion of clinical statisticians among statisticians in health-related areas is so high that many in the industry don’t realize that there is anything else. They refer to all statisticians as “biostatisticians” and expect that clinical statisticians can address any statistical need. This is a big error and can lead to business and project issues.

It would be just as big of an error to place one of the other archetypes into a clinical role if they cannot adopt the clinical orientation. However, given that the clinical role is so prevalent and highly developed, this direction of error rarely happens, or at least it is caught right away. It is the clinical-to-other direction that is more likely to be undetected, and to lead to problems. All it takes is a blasé pointy-haired boss to put the wrong person into place and the stage for mayhem is set.

In essence, managers in health-related organizations need to know that not all statisticians are alike.

 
Read more...