Nudzi mi się, w mojej głowie...

Ostatnio odkryłam dlaczego nie jestem w stanie słuchać podcastów, jakichś radiowych audycji czy po prostu zwykłych audiobooków. Mam z tym problem odkąd pamiętam. Po kilku minutach jestem znudzona, nie mam cierpliwości by słuchać dalej, nie potrafię się skoncentrować na tym, czego słucham, gubię wątek, wszystko dzieje się za wolno i po prostu nie potrafię utrzymać uwagi we właściwym miejscu. Z drugiej strony, próba słuchania podcastu w trakcie wykonywania innych czynności np. w trakcie sprzątania też mi nie wychodzi. Za bardzo skupiam się na tej innej czynności i też po drodze oczywiście jest wędrówka układająca się w jakiś łańcuszek myśli i czynności, w efekcie czego też co chwilę gubię wątek i nic z tego nie wychodzi.

Taki stan rzeczy sprawił, że już dawno sobie odpuściłam ten rodzaj rozrywki czy, jakby nie patrzeć, sposób zdobywania mniej lub bardziej wartościowych informacji. Gdy przeglądam mój feed w socjalmediach, po prostu pomijam tego typu rzeczy, chyba że trafię na coś, co jest dla mnie bardzo ważne. Na tyle ważne, że poświęcę na to dużo więcej czasu niż trwa samo nagranie. Dla mnie takie słuchanie czy oglądanie wbrew sobie jest trudne i męczące. Muszę robić sobie przerwy i muszę powtarzać fragmenty przy których się gubię. Szczerze mówiąc to już zwątpiłam w to, czy kiedykolwiek uda mi się w miarę normalnie korzystać z tej formy pozyskiwania informacji.

A jednak kilka tygodni temu coś się zmieniło i nawet sobie czegoś bez problemów wysłuchałam. A później... no cóż, wszystko znowu wróciło do normy. I trochę mi zajęło czasu zanim zorientowałam się, że chodzi o słuchawki. Tak, o głupie słuchawki. Bo wtedy, kiedy sobie trochę posłuchałam, to były 3 tygodnie sierpnia, gdy pozostali domownicy wyjechali na wakacje, a ja zostałam w domu sama. A kiedy byłam sama, to nie musiałam używać słuchawek. Odkurzyłam więc stare głośniki i słuchałam audycji radiowych itp. właśnie przez głośniki, robiąc przy okazji jakieś drobne, niewymagające dużej uwagi rzeczy.

Dlaczego więc słuchawki sprawiają, że jedyna słuchana rzecz, na której potrafię się skoncentrować to muzyka? Właściwie to tak do końca nie wiem. Moje podejrzenia są takie, że słuchawki dobrze izolują od tego co się dzieje wokół mnie. Dlatego jak coś robię i nie chcę by mnie otoczenie rozpraszało to włączam sobie znaną muzykę. Musi być znana, żeby mnie nie rozpraszała. Daje to mojej głowie jakieś tło, które z jednej strony trochę zajmuje moją głowę, ale nie na tyle by odwrócić uwagę od tego, nad czym muszę się skoncentrować.

A co się dzieje gdy celem jest podcast? W słuchawkach jestem odizolowana od wszystkiego innego i nie ma w mojej głowie tego mało-rozpraszającego tła dźwiękowego, moja głowa się po prostu nudzi z braku wystarczającej ilości bodźców. Gdy słucham czegoś przez głośniki, z każdej strony docierają do mnie zwykłe domowe szumy – znane dźwięki, które stanowią znane tło i w pewien sposób zajmują moją głowę, ale nie na tyle, żebym straciła wątek w podcaście.

A muzyka ogólnie? No cóż... w muzyce tyle się dzieje, tyle jest różnych dźwięków, że to wystarczy by w pełni zająć moją wymagającą głowę.

xlenka