5.11.2023

To już jest koniec, (znowu) nie ma już nic... Czyli znowu siedzę w domu i znowu utknęłam w miejscu...

Od jakiegoś czasu próbuję tu coś napisać i nic mi nie wychodzi. Mam rozpoczętych kilka tekstów ale nie jestem w stanie ich skończyć. Niby w głowie mam wszystko ułożone i wiem co chcę napisać. Jednak gdy tylko siadam do komputera, pojawia się wszechogarniająca pustka. Nie jestem w stanie zebrać myśli, a jeśli już mi się to jakimś cudem uda, to nie jestem w stanie zamienić ich na mniej lub bardziej losowy ciąg zer i jedynek...

Poza tym, co już mam rozpoczęte, powinnam też napisać jakąś instrukcję obsługi do tego miejsca. Ta instrukcja siedzi mi w głowie praktycznie od początku istnienia tego bloga. Powinnam też podsumować jakoś zakończony we wrześniu rok akademicki. Akurat to podsumowanie jest dość ważne (dla mnie). Wydaje mi się jednak, że musi ono jeszcze trochę poczekać. Nie jestem w stanie w tej chwili zebrać myśli na ten temat. Jak się można domyślić z pierwszego zdania dzisiejszego wpisu, sukcesu nie ma. Albo inaczej, sukces pewien jest (i to jest właśnie ważne), ale nie taki jakiego oczekiwałam. I ten brak oczekiwanego sukcesu muszę jakoś przeboleć. Zwłaszcza, że właśnie rozpoczął się nowy rok akademicki, który już mnie w żaden sposób nie dotyczy.

W moich socjalach też przycichłam. Zmuszam się trochę, żeby czasem się tam odezwać, gdyż zbyt długa przerwa grozi całkowitym odejściem.

Niestety tak już mam, że pojawiam się gdzieś a potem znikam tak samo nagle jak się zjawiłam. I tutaj też to widać. Czasami coś napiszę a czasami panuje tu długa cisza. Taki mały chaos, jak moje życie. Bez żadnego rytmu, bez stałego punktu zaczepienia. Zdaje się, że jedyna powtarzalność w tym moim istnieniu to nastawiana co rano kawiarka...

I chyba w najbliższym czasie nic się tu (ani w moim życiu) nie zmieni, lekki chaos pozostanie...

xlenka