infinitka

wszyscy wiedzą lepiej ode mnie co powinnam robić a czego nie jak powinnam się zachowywać a jak nie co powinnam czuć a czego nie kim powinnam być a kim nie jako kobieta matka autystka bo jako człowiek to raczej nie

zużyta wyeksploatowana zniszczona jak sito podziurawiona w sam raz już tylko do punktu selektywnej zbiórki odpadów komunalnych

czuję się, jakbym się już skończyła tak, jak kończy się winylowa płyta igła życia dotarła do końca i nic więcej już nie zostało

cisza

tylko dlaczego nikt nie wyłącza tego cholernego gramofonu dlaczego ciągle kręcę się w kółko

tak cicho

a może to jeszcze nie koniec płyty może to tylko cisza przed zmianą przed kolejnym, zupełnie innym kawałkiem życia

straciłam wiarę w ludzi choć nie wiem, czy jej choć trochę miałam może kiedyś, dawno temu, gdy świata jeszcze w ogóle nie znałam

a może to nie była wiara może to tylko taka nadzieja pobożne życzenie, by było inaczej inaczej niż to, co od zawsze było

i znów utknęłam w miejscu kolejny rok bez zmian czas mija i ucieka a ja wciąż sama łkam utknęłam w innym świecie co dziwny wymiar ma z innego świata przyszłam i do innego świata szłam i stoję tak w niemocy bezsilna znowu tak chciałabym bardzo uciec choć ciągle nie wiem jak

zamęczona życiem próbuję spać lecz ciało odmawia spragnione tak ciepłego dotyku, muśnięcia warg bliskości kogoś, kto kocha jak ja

więc tonę w myślach, że jesteś tu muskam swe ciało, czuję Twój ruch ten dotyk i ciepło i szept czułych słów aż nagła rozkosz pozbawia mnie tchu

me ciało pulsuje, gorące tak zmęczone życiem już może spać...

żyję z dnia na dzień nie wiem po co chyba tylko dlatego że muszę bez żadnej przyczyny bez żadnego sensu tak po prostu zjawiłam się jestem i tylko czekam aż zniknę

a skoro przestał padać deszcz a ciemne chmury rozwiał wiatr to proszę Słońce ogrzej mnie chcę poczuć ciepło mocno tak

bo tyle lat już w mroku żyłam i tyle lat się ciągle kryłam i tyle lat wciąż uciekałam że tylko cudem to przetrwałam

znowu straciłam do życia chęci z powodu zwykłej ludzkiej niechęci bo żarty przecież nie mogą ranić więc po co trzymać się jakichś granic

a dla mnie nie jest kwestią wyboru że nie dostrzegam skrytego humoru że widzę tylko co napisane a nie co między wierszami tkane

otoczona ciemnością czekam na wschód Słońca próbuję się jakoś ogrzać ale sama nie potrafię w strachu, po omacku szukam wyciągam przed siebie rękę wokół mnie tylko pustka a Słońce nie nadchodzi jakby czas się zatrzymał i ciemność i chłód